Warszawa, Wola. 15-miesięczne dziecko wypadło z okna. Nie żyje
Horror rozegrał się w sobotę, 30 marca. Mieszkańcy kamienicy przy ul. Płockiej w Warszawie przygotowywali się do świąt wielkanocnych. Ich radosne oczekiwanie na zmartwychwstanie Chrystusa przerwał dramat. Zaledwie 15-miesięczne dziecko wypadło z okna na 4. piętrze. Niestety, życia maleństwa nie udało się uratować.
Jak przekazał nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymon Banna, w chwili zdarzenia w mieszkaniu przebywali najbliżsi dziecka - matka, ojciec i babcia. Zostali oni już przesłuchani przez śledczych w charakterze świadków. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osobę, na której ciążył obowiązek opieki nad małoletnim, co skutkowało nieumyślnym spowodowaniem jego śmierci.
Wstrząsające relacje świadków
Reporter "Faktu" dotarł do sąsiadów, którzy byli świadkami tragedii. Ich relacje mrożą krew w żyłach. - Siedziałam sama w domu z dzieckiem, bo mąż musiał na chwilę wyjść. W pewnym momencie usłyszałam na górze takie głośne tąpnięcie, jakby ktoś skoczył na podłogę. Podeszłam szybko do okna i zobaczyłam, że leci chłopiec. Zaczęłam krzyczeć. Chciałam wybiec z mieszkania, ale przypomniałam sobie, że w pokoju mam małe dziecko. Wzięłam go na ręce i zaczęłam płakać - mówi "Faktowi" jedna z sąsiadek.
Co więcej, z relacji świadków wynika, że dziecko, lecąc w dół, uderzyło o parapet, a następnie odbiło się od niego i z impetem spadło na chodnik. Nim na miejsce przyjechało wezwane pogotowie, na pomoc rannemu maleństwu ruszyli sąsiedzi. - Ten chłopiec jeszcze żył - relacjonowała "Faktowi" kobieta. Później akcję przejęli ratownicy. Zabrali dziecko do szpitala. Tam niestety zmarło.