Karolinie W. i Damianowi G. grozi dożywocie

Mały Leoś wpadł do wrzątku i zmarł od poparzeń. Sąd przesłuchuje kolejnych świadków

W sprawie śmierci 4-letniego Leosia, który wpadł do wanienki z wrzątkiem i został zakopany w dole pod lasem, trwa przesłuchiwanie kolejnych świadków. Sędzia Sądu Okręgowego Warszawa-Praga Marek Dobrasiewicz próbuje dowiedzieć się jak najwięcej o młodych opiekunach chłopca. Na jego matce Karolinie W. (20 l.) i jej partnerze Damianie G. (20 l.) ciąży ciężki zarzut doprowadzenia do śmierci dziecka. Czy coś ich usprawiedliwia?

Dotychczasowi świadkowie przesłuchiwani na kolejnych rozprawach, niestety niewiele dobrego potrafili powiedzieć o Karolinie i Damianie. Wszystko wskazuje na to, że to na nim ciąży największa odpowiedzialność za śmierć małego Leona, którego ciało znaleziono w październiku 2022 r. w płytkim dole w lesie pod Garwolinem.

Czteroletni Leoś nie żyje

Z wcześniejszych zeznań wynika, że w sierpniu 2022 r. to Damian miał wykąpać synka Karoliny. Jak twierdzi, zagrzał wodę na kąpiel, wlał do brodzika i zszedł na chwilę do piwnicy, a po chwili usłyszał krzyk chłopca, który poparzył się wrzątkiem. Jednak ani on ani Karolina nie wezwali od razu pogotowia, nie poszli później z dzieckiem do lekarza, tylko „smarowali oparzenia maścią”, a gdy po kilku dniach Leoś przestał oddychać, nie urządzili mu pogrzebu, zakopali jego ciało niedaleko domu, w którym wynajmowali mieszkanie. Damian zalał później dół warstwą betonu.

Gdy zostali zatrzymani, przekonywali, że bali się organów ścigania. Gdy po śmierci Leona uciekli, pomieszkiwali kątem u ludzi, z drugim dzieckiem i trzecim w drodze (Karolina była w ciąży).

Damian groził właścicielowi mieszkania?

Na wczorajszej rozprawie, 23 kwietnia, świadkowie po raz kolejny "dorzucili" zeznania o Damianie. „Damian nie mógł utrzymać rodziny. Nie miał stałej pracy. Miał problemy z prawem” - słyszymy od jednego świadka. Według kolejnego miał „grozić właścicielowi mieszkania i obrzucić dom kamieniami”. Właściciel nie wniósł żadnego zawiadomienia dotyczącego gróźb czy napaści. Z zeznań wyłania się obraz pogubionych, zaplątanych prawnie młodych ludzi, którzy nie sprostali roli rodziców. Oskarżonym 20-latkom grozi teraz dożywocie. Czy zmienią się zarzuty wobec nich?

Leoś zmarł od poparzenia wrzątkiem. W sądzie zeznają kolejni świadkowie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają