Niecodzienna akcja strażaków z Kamieńczyka
W takiej akcji strażacy z Kamieńczyka nie brali jeszcze udziału. Od swojego dyżurnego otrzymali polecenie, by schwytać wałęsającego się po pobliskich działkach szopa. Zwierzę było widziane już dwa dni wcześniej w miejscowości Świniotop niedaleko ujścia Liwca do Bugu.
Z relacji świadków wynikało, że szop szedł brzegiem rzeki do Kamieńczyka. Tam przestraszony zadekował się na jednej z działek pracowniczych ogródków działkowych. Na miejscu druhowie bez problemu odnaleźli zdezorientowanego zwierzaka. Postanowili schwytać go w klatkę, choć wcale nie było to łatwe. Szop uciekał i szczerzył zęby, stając na dwóch łapach. Widać było, że nie cieszył się z wizyty strażaków.
Druhowie musieli jednak wymyślić coś sprytnego. Przypuszczano, że zwierzę uciekło właścicielowi i jest w niebezpieczeństwie, gdyż pozostawione bez opieki może paść ofiarą psów lub innych dzikich zwierząt.
Szop skusił się na orzechy
Strażacy wpadli na genialny pomysł. Poczęstowali futrzastego łasucha włoskimi orzeszkami, które jeden z druhów miał przypadkiem przy sobie. Orzeszki przypadły szopowi do gustu i posłusznie za ich zapachem wszedł do klatki. - Cała akcja zajęła strażakom około dwóch godzin. Schwytany szop pojechał do Wrocławia, gdzie znajduje się azyl dla dzikich zwierząt. Strażacy podejrzewają, że mógł on wychowywać się przy człowieku i uciekł, albo po prostu został wyrzucony - przekazał Marek Kamiński z OSP Kamieńczyk.