To była potworna śmierć, której nikt nie mógł zapobiec. Marek K. (+51 l.) ze Stoku Ruskiego (mazowieckie) sam był na odludnym polu i gdy wpadł w tryby belownicy nie było nikogo, kto by zatrzymał pracującą maszynę. Do tragedii doszło późny popołudniem, półtora kilometra od gospodarstwa rolnika. Marek K. u schyłku dnia postanowił zbelować siano, by wyrobić się przed nocą i nadchodzącym deszczem. Zaczepił sprzęt do belowania i wyjechał w pole mówiąc żonie, że niedługo wróci. Roboty nie było za wiele, bo na jakieś czterdzieści minut. Początkowo wszystko szło dobrze. Z maszyny wytaczały się wzorowe bele siana. Ale w pewnej chwili coś się zaczęło psuć. Siano zablokowało się w trybach, które zaczęły skrzypieć.
Koszmarna śmierć Marka. Zmarł w potwornych męczarniach w samotności na polu
Pan Marek zeskoczył z traktora nie gasząc go i poszedł zobaczyć, co się dzieje. Faktycznie na jednym z wałków było za dużo siana. Schylił się i złapał długą wyschniętą trawę, by odblokować urządzenie. Pracujący wirnik chwycił go za rękę i wciągną do środka belownicy. Obracające się wałki zmiażdżyły ciało rolnika. Marek zmarł w potwornych męczarniach w samotności na polu.
Zobacz: Trzy małe dziewczynki nie pójdą od września do szkoły. Zginęły w tragicznym wypadku w Elżbietowie
- Nieżyjącego Marka znalazł na polu drugi syn, gdy pracował kilkaset metrów dalej – mówi Anna Z. (73 l.) matka Marka. – Pojechał zobaczyć, co się dzieje kiedy spostrzegł, że traktor stoi od dłuższego czasu. Marek już nie żył, zmiażdżyła go maszyna, którą belował siano. Nie mogę sobie dać rady z myślą, że mój syn nie żyje – ociera łzy.
Marek osierocił 14-letnią córkę
Pogrzeb Marka odbył się w ubiegłym tygodniu. W ostatniej drodze towarzyszyła rolnikowi rodzina, znajomi, mieszkańcy pobliskich wiosek i druhowie okolicznych OSP, bo tragicznie zmarły był ochotnikiem miejscowej straży.
Marek K. osierocił 14-letnią córkę.
Sprawdź: Jakub mówił, że kocha 16-letnią Anię do szaleństwa. Udusił swoją miłość paskiem