W ostatnich tygodniach na ulicach Warszawy doszło do wielu niebezpiecznych sytuacji. Na protestach, które przetoczyły się przez ulice stolicy, były obecne duże siły policyjne. Nie inaczej było 11 listopada, gdy odbył się Marsz Niepodległości. To właśnie wtedy kilkoro dziennikarzy zostało zaatakowanych przez policjantów. Wobec części z nich użyto siły fizycznej, m.in. pałek służbowych i gazu pieprzowego. W stronę grupy redaktorów poleciał też granat hukowy, a całe zdarzenie zostało zarejestrowane na filmie.
Wydarzenia na dworcu Warszawa Stadion oburzyły środowisko dziennikarskie, polityków oraz mieszkańców kraju. Incydent był badany przez Wydział Kontroli Komendy Stołecznej Policji.
- Czynności realizowane przez Wydział Kontroli KSP zakończyły się skierowaniem wniosków do właściwych przełożonych w sprawach osobowych. Do ich oceny należeć będzie sprawdzenie zasadności użycia środków przymusu bezpośredniego w postaci pałki służbowej, granatów hukowych, jak również gazu - poinformował rzecznik stołecznych policjantów Sylwester Marczak.
Nadkomisarz Marczak podkreślił też, że "jest nam przykro w związku z postrzeleniem jednego z dziennikarzy. W tej sprawie śledztwo prowadzi prokuratura" - zaznaczył. Rzecznik KSP podziękował też wszystkim dziennikarzom i fotoreporterom, którzy relacjonują wydarzenia na ulicach Warszawy.