Tymczasem okazało się, że marsz z okazji 11 listopada zorganizuje rząd. Jak zapowiedzieli przedstawiciele prezydenta, przejdzie on taką samą trasą, którą zapowiedzieli narodowcy. To oznacza, że pierwszeństwo będzie miała rządowa uroczystość.
- To jest zdumiewający ruch, zupełnie zaskakujący.Jeżeli jest tak to, wyglądałoby to jak próba przejęcia Marszu Niepodległości, na co politycy mieli apetyt już od dawna - skomentował to w radiu RMF FM Krzysztof Bosak, wiceprezes Ruchu Narodowego.
I zapewnił, że marsz środowisk narodowych swojej trasy nie zmieni. - Szczególnie że w czwartek spodziewamy się wyroku sądu który spowoduje, że Marsz Niepodległości będzie ponownie legalny. Dla sądu nie ma to znaczenia, co robi prezydent i premier. Dla sądu liczy się ocena tego, czy pani prezydent wydając zakaz miała rację - dodał Bosak.
Wiceprezes Ruchu Narodowego przypomniał też sytuację z Lublina. - Tam prezydent zakazał zgromadzenia LGBT i też sąd uchylił tę decyzję, też była argumentacja o porządku publicznym i bezpieczeństwie. Mamy też dosyć utrwalone orzecznictwo polskich sądów, że od zabezpieczania zgromadzeń jest policja i służby, więc nie można na tej podstawie ograniczać wolności zgromadzeń - wymieniał na antenie radia RMF FM
I zapowiedział, że w innym przypadku odbędzie się tzw. zgromadzenie spontaniczne. - Liczymy, że przejdziemy normalnie, bez żadnych utrudnień ze strony, czy to Platformy Obywatelskiej, czy to PiS-u, czy kogokolwiek i będziemy świętować Święto Niepodległości, tak robiliśmy to spokojnie w wielkim pokojowym marszu w 2015, 2016 i 2017. Ja przypomnę, że Marsz Niepodległości od trzech lat szedł spokojny i zupełnie niezakłócony - podsumował