Urząd marszałkowski ogłosił przetarg na zakup paliwa do aut. W tym roku potrzebuje 50 tys. litrów benzyny dla 9 służbowych limuzyn. Jest to o 5 tys. litrów więcej niż rok temu. Do 24 samochodów jeżdżących na olej napędowy zamówiono 35 tys. litrów ropy - tyle samo co rok temu.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Utkniesz autem na Słomińskiego
Opozycja w sejmiku mazowieckim nie kryje oburzenia legendarną mobilnością marszałka i jego świty. - Niestety, po raz kolejny okazuje się, że można oszczędzać na wielu sprawach, ale nie na paliwie używanym, miejmy nadzieję, w celach służbowych - stwierdza krytycznie Maciej Więckowski (41 l.), szef klubu PiS w mazowieckim sejmiku. - Najgorsze jest to, że nie wiadomo, czy ktokolwiek ma kontrolę nad tym kto, gdzie i po co jeździ tymi autami - dodaje.
Patrz też: Warszawa: Pijani chuligani ukradli flagi! Dla nich nie ma żadnej świętości!
Tę podróżniczą pasję marszałka trudno wytłumaczyć, bo Mazowsze nie jest przecież aż tak ogromne. Luksusowe skody superb, w których lubuje się od kilku lat Adam Struzik, też nie palą przecież kilkudziesięciu, a "jedynie" 9 litrów na 100 km. Licznik nabijają marszałkowi codzienne dojazdy do pracy z oddalonego od stolicy o 110 km Płocka, ale gdzie podziewa się reszta tego paliwa?!?
Wczoraj kilkakrotnie próbowaliśmy skontaktować się z biurem prasowym marszałka. Jednak telefon rzecznika nie odpowiadał.