Syn był oczkiem w głowie marszałka Struzika. Kochał piłkę nożną i politykę. - Wspierał mnie, jak miałem już dosyć - wyznał ojciec podczas mszy żałobnej w Płocku. Niestety, przegrał walkę z depresją, na którą cierpiał od pięciu lat. Leczył się w Warszawie i wielokrotnie z powodu choroby trafiał do szpitala.
Młodego Struzika żegnały tłumy, głównie przyjaciół, ale też polityków z PSL. Na mszy pojawił się wicepremier Janusz Piechociński (54 l.), minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz (33 l.) oraz były premier Waldemar Pawlak (55 l.). Jakuba pochowano na cmentarzu w Kutnie, gdzie spoczął obok zmarłej we wrześniu babci Otylii.
Przeczytaj też: Nie żyje syn Adama Struzika. Popełnił samobójstwo
Jak wynika z sekcji zwłok, śmierć syna marszałka nastąpiła w wyniku urazu wielonarządowego po tym, jak z soboty na niedzielę na warszawskim Mokotowie wyskoczył z 10, piętra. Prawdopodobnie pokłócił się z byłą dziewczyną, do której chciał wrócić. Wciąż trwają badania toksykologiczne. Na obecnym etapie śledztwa nie stwierdzono udziału osób trzecich.