Marta Lempart głośno zapowiadała Strajk Kobiet, który odbył się 8 marca w Warszawie. Swój udział w wydarzeniu na Facebooku zadeklarowało nawet kilka tysięcy osób. Tym razem miała odbyć się demonstracja pod hasłem "Dzień kobiet bez kompromisów". Protest miał się rozpocząć o godzinie 16 na rondzie Dmowskiego w centrum stolicy. Już na kilka godzin przed planowaną manifestacją zmobilizowano ogromne siły policji, a główne skrzyżowanie w Warszawie zostało odgrodzone barierkami. Zabezpieczały go setki funkcjonariuszy.
NIE PRZEGAP: Marta Lempart wpadnie w furię. Jaruzelska uderzyła w najczulszy punkt. To koniec spekulacji?!
Liderki Strajku Kobiet przygotowały projekt ustawy, który zakłada m.in. prawo do bezpiecznego przerywania ciąży do 12 tygodnia, a w szczególnych przypadkach także po 12 tygodniu ciąży, wprowadzenie jednolitych procedur dla osób chcących dokonać aborcji oraz regulacje dotyczące tzw. "klauzuli sumienia".
Kilka minut przed 16 organizatorki protestu poinformowały o nagłej zmianie miejsca protestu - z ronda Dmowskiego przeniesiono demonstrację na pobliskie rondo Czterdziestolatka. Mimo głośnych zapowiedzi w centrum stolicy pojawiło się więcej policjantów i dziennikarzy niż... samych demonstrantów. Zdjęcia, któe wykonano z drona nie pozostawiają żadnych wątpliwości.
Pojawiły się nawet głosy, że był to protest policji. W warszawskim Śródmieściu pojawiły się bowiem setki funkcjonariuszy. Marta Lempart, która liczyła na polityczną rewolucję może się załamać. Początkowo udawało jej się zgromadzić prawdziwe tłumy. Poniedziałkowa frekwencja na proteście pokazała jednak, że zainteresowania Martą Lempart i Strajkiem Kobiet powoli słabnie.
A trak wyglądały protesty na przełomie października i listopada ubiegłego roku: