Jedna ofiara śmiertelna, potrącony pieszy, 3 zniszczone auta i korek sięgający po horyzont. Tak skończył się karambol na skrzyżowaniu ul. Łopuszańskiej i alei Krakowskiej. Wszystko wskazuje na to, że terenowa toyota wjechała na skrzyżowanie, taranując wszystko na swojej drodze, bo... prowadzący wóz mężczyzna zmarł za kierownicą w wyniku zawału.
Stanisław B. (†68 l.) wyjeżdżał z parkingu przy Lidlu przy ul. Podborskiej. Najprawdopodobniej wtedy dostał zawału. Konając, docisnął pedał gazu. Auto przejechało na parking przy restauracji McDonald, tam uderzyło w dwa zaparkowane wozy i potrąciło pieszego. Nabierający prędkości samochód przejechał jeszcze przez trawnik, skosił słupki i wyjechał na al. Krakowską. Tam omal nie zabił czekającego na zmianę świateł policjanta na motocyklu.
Przeczytaj koniecznie: Iłów: Przemysław D. 2 kilometry jechał z trupem na masce! Uderzenie odcięło Rafałowi Bartnickiemu część głowy
- To były dosłownie centymetry. Gdybym nie ruszył z miejsca, znalazłbym się pod kołami - wspomina sierżant sztabowy Wojciech Więckowski. Auto zatrzymało się na budynku poczty. Funkcjonariusze, którzy kilka sekund wcześniej cudem uniknęli zderzenia, pobiegli do wozu i próbowali reanimować kierowcę. Jednak 68-latek już nie żył.
- Bardzo prawdopodobne, że mężczyzna zmarł przed wypadkiem, np. w wyniku zasłabnięcia lub zawału - wyjaśnia Marek Niemirski, rzecznik stołecznego pogotowia. Potrącony mężczyzna trafił z lekkimi obrażeniami do szpitala.