Centrum handlowe w ogniu! Potężny pożar kompleksu Marywilska 44
Pierwsze informacja o pożarze hali targowej przy ul. Marywilskiej 44 pojawiła się w okolicach godziny 3:30 nad ranem w niedzielę (12 maja). Pierwszym zastępom straży pożarnej dotarcie na miejsce tragedia zajęło zaledwie 11 minut. Wówczas – jak informowały służby – znaczna część centrum handlowego była już zajęta ogniem. Około godziny 6 mieszkańcy Warszawy i okolic otrzymali alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, by nie wychodzić z domu i zamknąć okna.
− Uwaga! Pożar hali targowej na ul. Marywilskiej 44 w Warszawie. Nie zbliżaj się do miejsca pożaru. Jeśli możesz, zostań w domu i zamknij okna − napisano. ALERT RCB wysłano do wszystkich przebywających na terenie Warszawy oraz powiatów: warszawskiego zachodniego, legionowskiego i nowodworskiego.
Jak udało nam się ustalić, w centrum handlowym płonęły w głównej mierze tekstylia, materiały bardzo łatwopalne, a te w swoich składach często mają szereg substancji chemicznych. Wdychanie takiego dymu może być niebezpieczne dla osób starszych, dzieci oraz kobiet w ciąży.
Chmura gęstego, czarnego dymu była widziana nawet z kilkudziesięciu kilometrów. Mijały kolejne godziny, gdy strażacy próbowali opanować szalejący żywioł. Z powodu wysokiej temperatury i ryzyka zawalenia hali, nie było możliwe gaszenie ognia od środka. Strażacy sprowadzili na miejsce specjalnego robota, który pomagał zlokalizować kolejne zarzewia pożaru.
W trakcie pożaru zawalił się również dach kompleksu. Na szczęście nikt nie został poszkodowany.
Spłonął kompleks 1400 sklepów. Czy będzie pomoc dla kupców?
Zastępca mazowieckiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Piotr Gąska przekazał, że w zdarzeniu uczestniczyło ponad 240 strażaków, a w szczytowej fazie było 99 wozów bojowych PSP i OSP. Zaznaczył, że monitorowane są skażenia atmosfery w obrębie działań ratowniczo-gaśniczych, a wskaźniki nie pokazują przekroczeń stanów dopuszczalnych.
Przed halą na Marywilskiej służby przekazały mediom najważniejsze informacje w sprawie przyszłości i ich planów. Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski zapowiedział, że w poniedziałek lub we wtorek podjęte zostaną decyzje na temat dalszych działań. Nie wykluczył uruchomienia środków kryzysowych, by udzielić pomocy materialnej najemcom centrum. − Może to być utrudnione ze względu na to, że najemcy są przedsiębiorcami. Nie ma przewidzianej do tego odpowiedniej procedury, co nie znaczy, że nie może się ona pojawić − zaznaczył.
Rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza Monika Beuth przekazała również, że miasto jest na bieżąco informowane o sytuacji. − Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa jest cały czas w kontakcie ze służbami. Jesteśmy w gotowości, gdyby potrzebne było jakieś wsparcie − podkreśliła. Pytana o pomoc kupcom odpowiedziała, że "to będzie konieczne". − Pierwszym zadaniem jest zabezpieczenie terenu, dogaszanie pożaru, a od jutra spotkania i rozmowy, w jaki sposób miasto może wesprzeć kupców − dodała.
Mężczyzna z "bronią" na terenie płonącego centrum
W trakcie gaszenia pożaru na terenie kompleksu doszło również do, na pierwszy rzut oka, niebezpiecznej sytuacji. W okolice płonącej hali miała wtargnąć kobieta z 27-letnim synem, który nosił przy sobie przedmiot przypominający broń.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji podinsp. Robert Szumiata zabrał głos. Wyjaśnił, że mężczyzna miał przy sobie plastikowa atrapę broni, na którą nie potrzeba zezwolenia. Kobieta, z którą wtargnął na parking, została wylegitymowana przez policjantów, a kilka minut wcześniej została jej udzielona pomoc medyczna. 50-latka na widok palącej się hali zasłabła.
Pożar na Marywilskiej w Warszawie
Do pożaru odniosło się między innymi Stowarzyszenia Wietnamczyków w Polsce. – To kompleks, który zajmował się sprzedażą detaliczną, więc cały towar był pozostawiony w sklepach. Całe zaplecze uległo zniszczeniu. Ci ludzie potrafili dorobek swojego życia. Tam dominował mały biznes, rodzinny biznes. To były niekiedy całe rodziny oraz ich pracownicy. Nigdy wcześniej, jako społeczność, nie mierzyliśmy się z taką skalą problemu – powiedział Karol Hoang, rzecznik prasowy stowarzyszenia.
Hoang dodał, że stowarzyszenie będzie dążyć do tego, by do czasu odbudowania hali poszkodowanym najemcom zostało zapewnione zastępcze miejsce pracy. Ogłoszona zostanie też zbiórka, by wesprzeć najbardziej potrzebujące rodziny.
Marywilska 44 to największe centrum handlowe w Warszawie, które specjalizuje się w handlu hurtowym i detalicznym. Właścicielem hali jest spółka giełdowa Mirbud SA, do której w 2010 r. dołączyła spółka zależna JHM Development - Marywilska 44 Sp. z o.o.
Jak podano na stronie JHM Development, w obiekcie znajduje się ponad 1400 sklepów i punktów usługowych.
Czytaj więcej: