To była prawdziwa egzekucja. Wczesnym popołudniem pięciu gangsterów zasiadło razem do stolika w restauracji "Gama", dawnej "Dorotce", przy ul. Wolskiej. Według śledczych, prawdopodobne jest, że spotkali się na naradzie. Mieli ustalić jak i kiedy będą ginąć inni. To oni mieli wydawać wyroki na swoich "kolegów" po fachu. Zajadając pierogi, z których słynęła "Gama", nie spodziewali się, że za chwilę sami padną ofiarami wyroku. A byli nimi: 38-letni Olgierd W., ps. "Łysy", 26-letni Mariusz Ł., ps. "Przeszczep", 34-letni Piotr Ś. oraz 51-letni Marian Klepacki, ps. "Klepak" vel "Maniek" i 48-letni Ludwik Adamski, ps. "Lutek". Dwóch ostatnich, choć większość uważała, że rządzi "Dziad", powszechnie uznawano za ówczesnych szefów "Wołomina", należących do starej gwardii warszawskiego świata przestępczego.
NOŻOWNIK zaatakował nastolatka!
Na wiosnę 1999 r. warszawska wojna gangów rozpętała się na dobre. Nie było to nic innego, jak walka o wpływy. Starych z młodymi, którzy okazali się bardziej bezwzględni. Strzelanina w "Gamie" była prawdziwą egzekucją. Trzej zabójcy weszli w biały dzień do restauracji w kominiarkach, ubrani na czarno. Chwilę później, bez ostrzeżenia, otworzyli ogień. Każdy z nich używał innej broni. Policjanci znaleźli na miejscu strzelaniny łuski od myśliwskiej dubeltówki, karabinu maszynowego i pistoletu. Po wszystkim zabójcy wsiedli do srebrnego poloneza i odjechali. Auto podpalili i porzucili w okolicach Otwocka.
Żołnierz POSTRZELIŁ żołnierza. Są zarzuty.
Strzelanina w Gamie przeszła do historii polskiej przestępczości zorganizowanej. Nic dziwnego. Pięć zmasakrowanych ciał leżących w wodzie wypływającej z przebitych przez kule kaloryferów zabarwionej krwią, to widok rodem z filmu Martina Scorsese. Tymczasem taka była rzeczywistość Warszawy schyłku lat 90. XX wieku. Pod koniec września 2012 roku, po czternastu latach, umorzono śledztwo w sprawie strzelaniny w warszawskiej restauracji „Gama”.
Zobacz jak policjanci zlikwidowali lewy handel bronią.