Pierwsze informacje o omdleniach pojawiły się już na pierwszej godzinie lekcyjnej. Aż 13 uczennic z różnych klas źle poczuło się podczas zajęć. Skarżyły się na zawroty głowy, bóle brzucha. Te wiadomości zaniepokoiły też dyrekcję szkoły. - Dyrektor, wiedząc, że w szkole znajdują się różne substancje chemiczne, wezwał służby i zarządził ewakuację – wyjaśnia Andrzej Opala, rzecznik dzielnicy Pragi-Południe.
Na miejscu pojawili się strażacy, policjanci i ratownicy medyczni. - Wezwaliśmy specjalną jednostkę chemiczną, która urządzeniami zbadała stężenia gazów i trujących substancji. Czujniki nie wykryły niebezpieczeństwa, ale profilaktycznie wywietrzyliśmy szkołę – poinformował aspirant Piotr Rżysko ze stołecznej straży pożarnej.
Tymczasem, młodzieżą, która źle się poczuła zajęło się pogotowie ratunkowe. - Łącznie było to 13 dziewcząt i sekretarka, która zdenerwowała się podczas ewakuacji. Lekarze do szpitala przewieźli 8 osób. Sekretarce podano krople uspokajające, a resztę poszkodowanych uczniów zwolniono do domu - relacjonuje Opala.
Lekarze, którzy wyjaśniali przyczyny omdlenia i stwierdzili, że mogło do nich dojść z powodu stresu. - W bardzo krótkim czasie, uczniowie dowiedzieli się o śmierci ulubionej nauczycielki, a także śmiertelnym wypadku, w którym zginął jeden ze znanych uczniów – podsumował Opala.