Warszawa. Mateusz nagle zaginął. Jego zwłoki wyłowili z Wisły
Śmierć człowieka zawsze jest ogromną tragedią dla najbliższych. Jednak gdy bez śladu znika młody ojciec i mąż, wtedy jeszcze trudniej jest pogodzić się z tragedią. Mateusz pochodził spod Lublina, jednak ze swoją młodą żoną i córeczką mieszkali w Warszawie.
26 kwietnia 2021 r. około godz. 19 wyszedł z domu. Ostatni raz znajomi widzieli go na plaży Poniatówce. Gdy nie wrócił do domu, bliscy zgłosili zaginięcie. Informacje o zniknięciu młodego męża i taty lotem błyskawicy obiegła internet. - Zaginął w piątek, dzwoniłam do niego cały następny dzień. Dopiero wieczorem skontaktowała się ze mną pani, której mąż znalazł telefon Mateusza - mówiła "Super Expressowi" zrozpaczona żona zaginionego 23-latka.
Niestety, nie takiego obrotu spraw wszyscy się spodziewali. 2 czerwca 2021 r. rowerzysta zauważył na brzegu rzeki coś podejrzanego. Gdy podszedł bliżej, dokonał makabrycznego odkrycia. Zobaczył w zaroślach przy Wiśle ciało przygniecione gałęziami.
Śledczy, którzy zabezpieczyli zwłoki potwierdzili, że to zaginiony Mateusz. Z nieoficjalnych ustaleń wiemy, że przyczyną śmierci było utonięcie. Mateusz osierocił półtoraroczną Marysię i zostawił zrozpaczoną żonę Michalinę.
Na jego pogrzebie nikt nie krył emocji. 26 czerwca bliscy i znajomi pożegnali tragicznie zmarłego na cmentarzu w rodzinnej Jabłonnie pod Lublinem. W trakcie nabożeństwa żałobnego uwagę żałobników zwrócił biały gołąb. - O, Mateusz jest z nami - uśmiechali się przez łzy.
Biały ptak siedział tam do końca mszy. Wzruszenia nie krył też ksiądz, który próbował pocieszać żałobników. - Niech dobry Bóg ukoi naszą tęsknotę za naszym bratem Mateuszem - modlił się duchowny prowadzący nabożeństwo.
Listen on Spreaker.