Dramatycznego odkrycia dokonano na dwa dni przed Wigilią (22 grudnia). Zaniepokojeni mieszkańcy bloku przy ul. Sienkiewicza w Siedlcach wezwali policję, bo od kilku dni nie widzieli swoich sąsiadów z trzeciego piętra. Straż pożarna pomogła policjantom dostać się do mieszkania. Widok, który zastali mundurowi, był przerażający. W każdym pokoju na kanapach leżały zwłoki jednej osoby. Ustalono, że nieżyjący to członkowie jednej rodziny - matka Henryka R. (+85 l.) oraz jej dwóch synów: Roman R. (+62 l.) i Krzysztof R. (+59 l.). Ciała w domu leżały już kilka dni, co było widać po stanie, w jakim się znajdowały.
Chociaż przeprowadzona sekcja zwłok ofiar nie dała jednoznacznej odpowiedzi na wszystkie pytania, to pozwoliła na ustalenie, kto zmarł pierwszy i co było prawdopodobną przyczyną śmierci pierwszego członka rodziny. Według lekarza wykonującego sekcję, jako pierwszy umarł w swoim łóżku najmłodszy syn Henryki - Krzysztof R (+59 l.). Jak ustalił reporter Super Expressu, stwierdzono zaawansowane zapalenie płuc, które doprowadziło do śmierci mężczyzny.
Od wszystkich członków rodziny pobrano wycinki do specjalistycznych badań laboratoryjnych, które potrwają nawet kilka tygodni. Bardzo ostrożnie można postawić hipotezę, że śmierć rodziny mogła być efektem zakażenia koronawirusem. Na oficjalną opinię trzeba jednak poczekać przynajmniej do drugiej połowy stycznia.
Na piątek (31 grudnia) zaplanowano pogrzeb zmarłej rodziny. Odbędzie się on w kościele św. Stanisława w Siedlcach.