O tragedii, do której doszło nocą pod Wołominem, już pisaliśmy. 7-letnia dziewczynka i jej matka poparzyły się łatwopalną substancją. Obie trafiły do szpitala. Mł. bryg. Sławomir Balcerzak z PSP w Wołominie przekazał nam, że dziecko miało rozległe oparzenia sięgające 60 proc. powierzchni ciała. Z kolei kobieta doznała oparzeń około 20 proc. powierzchni ciała.
Dziewczynka walczy o życie. Nie wiadomo, czy lekarzom uda się ją uratować.
Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności tragicznego zajścia. Badane są wszystkie pojawiające się w tej sprawie hipotezy. Tymczasem nasz reporter dotarł do świadków nocnego koszmaru w miejscowości Czarna. Z ich relacji wynika, że zdarzenie nie było nieszczęśliwym wypadkiem. To około 40-letnia kobieta miała polać swoją córkę prawdopodobnie benzyną i podpalić, a sama rykoszetem zająć się ogniem.
Nieoficjalnie udało nam się również ustalić, że służby wcześniej niejednokrotnie interweniowały w miejscu tragedii. Kobieta miała bowiem cierpieć na zaburzenia psychiczne. Tych informacji nie udało nam się jednak potwierdzić ani na policji, ani w prokuraturze.
Polecany artykuł: