Mauzoleum Prezydentów RP na Uchodźstwie w Świątyni Opatrzności Bożej. "Usłysz głos prezydenta"

Otwarcie Mauzoleum Prezydentów RP na Uchodźstwie w Świątyni Opatrzności Bożej

Obok grobowców, do których 12 listopada trafią prochy prezydentów Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego, do sarkofagu zostaną też przeniesione z innego miejsca świątyni szczątki ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego i jego małżonki. A dwa grobowce - poświęcone Edwardowi Raczkiewiczowi i Kazimierzowi Sabbatowi - pozostaną symboliczne. - W sobotę o godz. 15, tu, w Świątyni Opatrzności, odbędzie się historyczne wydarzenie. Prezydenci w wolnej Rzeczpospolitej wracają do kraju - zaprasza pełnomocnik premiera Wojciech Labuda.

Częścią mauzoleum stanie się też Izba Pamięci, w której Instytut Pamięci Narodowej postanowił przedstawić sylwetki tych, którzy rządzili Polską na uchodźstwie. Za aranżację izby odpowiada zespół pod wodzą Jarosława Kłaputa, który tworzył już ekspozycje w Muzeum Powstania, Muzeum Jana Pawła II czy w Muzeum Warszawy. - Przyświecała nam zasada, by przywołać postacie tych, którzy spoczywają tu w grobowcach. By ci, którzy przybędą do panteonu, stanęli z prezydentami twarzą w twarz, oko w oko, usłyszeli ich głosy, poznali sposób mówienia - mówi nam Jarosław Kłaput.

By usłyszeć prezydentów, wystarczy zbliżyć się do filaru z wizerunkiem każdego z nich. Mówią do nas z głośników. Każda postać zwrócona jest twarzą w stronę ogromnego sztandaru z orłem białym, zajmującego niemal całą ścianę. To kopia prezydenckiej chorągwi, której oryginał powiewał nad Zamkiem Królewskim do 1939 r., skąd został wywieziony do Londynu. Pod zdjęciami w gablotach są umieszczone osobiste przedmioty należące do urzędników, np. paszport Ryszarda Kaczorowskiego i ryngraf, który dostał w prezencie na swoje 85. urodziny, legitymacja oficera służby zdrowia Stanisława Ostrowskiego z 1944 r. czy pieczęć prezydencka Kazimierza Sabbata. Dzięki ekipie projektantów Izby Pamięci postacie prezydentów RP na uchodźstwie zaczynają być nam po prostu bliższe.