Pożar w Nowym Dworze Mazowieckim. Zginęły dwie osoby i pies
Ta tragedia wstrząsnęła mieszkańcami Nowego Dworu Mazowieckiego. We wtorek, 25 października, w godzinach porannych przy ulicy Kopernika doszło do pożaru. Niestety, gdy powiadomione służby przybyły na miejsce, na ratunek dla mieszkających w domu jednorodzinnym osób było już za późno - w środku znaleziono zwęglone ciała kobiety i mężczyzny.
- Około godz 9:00 wpłynęła do nas informacja o pożarze domu jednorodzinnego, na miejscu trwały czynności pod nadzorem prokuratora z Prokuratury Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim. W domu znaleziono dwa ciała – mężczyzny i kobiety - powiedziała w rozmowie z nami oficer prasowa, kom. Joanna Wielocha z policji w Nowym Dworze Mazowieckim.
Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, ofiary to pan Kazimierz (80 l.) i pani Ewa (70 l.)
Sąsiedzi o śmierci dwóch osób: razem z nimi zginął pies
- Przyjechała policja i pogotowie, bo tu się paliło. Podobno zapaliły się tam jakieś szmaty. Oboje zatruli się czadem. Razem z nimi zatruł się pies. Nie wiem, czym oni się dogrzewali. Ale te szmaty mogły się też zapalić od papierosa. Człowiek się tak nie interesuje, żyje swoimi sprawami. Ta kobieta jakiś czas temu wprowadziła się do Kazimierza. Oni trochę lubili razem wypić – mówi nam pani Jadwiga (91 l.), sąsiadka pary, która zginęła w pożarze.
- Pani Ewa to kiedyś była główna księgowa, wykształcona, mądra kobieta. Ale potem gdzieś zbłądziła i życie ją przerosło, nałóg zniszczył. Ona się tu wprowadziła do Kazika i jakoś sobie żyli – słyszymy od innej sąsiadki.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną tragicznego w skutkach pożaru. Ale według znajomego pana Kazimierza, którego spotkaliśmy niedaleko domu, który spłonął, powodem dramatu mogło być dogrzewanie się piecykami.
- Oni się zaczadzili, dogrzewali się chyba jakimiś piecykami, byle czym, a wtedy nietrudno o tragedię, to trochę jak śmierć na własne życzenie. Kazik to był mój kumpel. Jaki był, taki był, ale to zawsze kolega. Na podwórku leży jeszcze folia, którą przykryto psa, co z nimi spłonął – wzdycha znajomy pana Kazimierza (80 l.)