"Tobi, braciszku jeżeli jakimś cudem to czytasz to prosimy cię daj nam znak życia, napisz, zadzwoń, zrób cokolwiek co sprawi, że będziemy wiedzieć, że jesteś. Wracaj do nas, czekamy na ciebie wszyscy w domu i bardzo cię kochamy" - apelowała w mediach społecznościowych zrozpaczona siostra 26-letniego Tobiasza K.
Mężczyzna w poniedziałek, 3 stycznia, wyjechał rano do pracy i już nie wrócił. Ślad po nim zaginął, a zatroskana rodzina rozpoczęła poszukiwania młodego mieszkańca Pułtuska. Media społecznościowe w mig obiegła informacja, że zaginiony może poruszać się srebrnym samochodem marki Ford Transit Connect (nr rej. WPU 48436). Policja w Pułtusku podawała, że w chwili zaginięcia mężczyzna ubrany był w ciemną ortalionową kurtkę, koloru granatowego, ciemne spodnie dresowe i ciemne buty trekkingowe. Zaginiony mieszkaniec Pułtuska miał też dwa charakterystyczne tatuaże: goryla i tygrysa na lewym ręku.
W poszukiwania zaangażowała się cała Polska. Użytkownicy Facebooka z najdalszych zakątków kraju udostępniali informacje o zaginięciu Tobiasza. Niestety, w środę, 5 stycznia, jak grom z jasnego nieba spadła informacja o śmierci chłopaka. Portal pultusk24.pl przekazał, że policja w Pułtusku potwierdziła informacje o znalezieniu zwłok 26-latka na terenie gminy Gzy, w okolicy wsi Sisice. Nieopodal śledczy odnaleźli również samochód należący do mężczyzny.
Polecany artykuł:
Policja nie udziela szczegółowych informacji na temat śmierci Tobiasza. Trwa śledztwo, które ma wyjaśnić szczegółowe przyczyny i okoliczności zgonu mężczyzny.