Adam Struzik słynie z wydawania pieniędzy. Miliony na luksusowe limuzyny, na podróże w dalekie zakątki świata, np. do Brazylii czy Chin. Do tego setki tysięcy złotych na mycie urzędowych aut, prenumeraty czasopism, zapasy kawy i spore wydatki urzędowymi kartami kredytowymi. Choć w głównej mierze skarbiec województwa od lat drenował wielomilionowy podatek na rzecz biedniejszych województw, tzw. janosikowe. Ratunkiem stały się pożyczki zaciągane przez marszałka w europejskich bankach.
Pierwsze kredyty zasiliły konto województwa prawie 10 lat temu. Jednorazowo sięgały nawet kilkuset milionów złotych. Mimo to jesienią 2013 roku województwo stanęło na krawędzi bankructwa, a w kasie zaczęło brakować pieniędzy na wypłaty oraz działalność ośrodków sportu, kultury czy zdrowia. Dziś dług wynosi ponad 1,7 mld złotych. A jego obsługa, w tym odsetki - aż 82 mln zł rocznie, czyli równowartość dwóch lat funkcjonowania dziecięcego szpitala w Dziekanowie Leśnym.
Co gorsza, właśnie nadszedł czas spłaty zaciągniętych kredytów. - Sytuacja jest trudna, ale zadłużenie będziemy systematycznie spłacać - zapewnia skarbnik Mazowsza Marek Miesztalski (65 l.). Według jego obliczeń w 2020 roku dług zmaleje do niewiele ponad 900 mln zł, a 5 lat później już do ponad 400 mln zł. - Zaległości zostaną całkowicie spłacone w 2039 roku - zapewnia Miesztalski.
Opozycja jest zszokowana ciężarem zadłużenia. - To skandal! Marszałek dawno stracił kontakt z rzeczywistością. Efekty złego zarządzania województwem będziemy odczuwać przez wiele lat - ocenia Maciej Wąsik (46 l., PiS), radny sejmiku.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail