Mazowsze. Miał pierwszeństwo, dostał mandat
Niebezpieczne zajście miało miejsce 21 lipca na trasie S8. Na drodze koło miejscowości Grzymek pod Radziejowicami doszło do wypadku i prawy pas był zablokowany. Po dojeździe do znaku ustawionego przez drogowców pan Tomasz zgodnie z przepisami jazdy na suwak zaczął wjeżdżać na lewy pas. W tym momencie rozpędzony tir o mało nie roztrzaskał jego samochodu! Na szczęście urwał jedynie lewe lusterko. Patrol policji stał kilkadziesiąt metrów dalej. Funkcjonariusze zamiast kierowcę ciężarówki postanowili ukarać Pana Tomasza. - Z początku nie chciałem przyjąć mandatu, ale policjant zagroził mi, że zatrzyma moje prawo jazdy. Potrzebuję na co dzień samochodu, więc co miałem zrobić? - pyta.
Przeczytaj również: Kuriozum w Warszawie. Zapłacił za parkowanie, ale mandat dostał. Jak to się stało?
Na szczęście w samochodzie pana Tomasza cały czas włączona była kamerka, która zarejestrowała niebezpieczne zajście. Kierowca postanowił zawalczyć o sprawiedliwość i udał się do sądu. Ten po zapoznaniu się z nagraniem przyznał rację i cofnął mandat. - Każdy kierowca powinien wyposażyć się w kamerę rejestrującą jazdę. Gdyby nie to, w życiu bym tej sprawy nie wygrał – mówi.
Niesłusznie przyznany mandat. Winna luka w prawie?
Pan Tomasz twierdzi, że do sytuacji by nie doszło, gdyby policjanci byli nagrywani. - Jestem kierowcą od 50 lat i wiem, jak niebezpiecznie jest na polskich drogach. Nie mam pretensji do policjantów z drogówki, jednak uważam, że wszyscy powinni mieć przy sobie kamery rejestrujące interwencje – mówi nasz czytelnik. Pan Tomasz zwraca uwagę, że problemem są niejasne przepisy. Policjant ma prawo zatrzymać prawo jazdy kierowcy, gdy uzna, że ten „stwarza zagrożenie w ruchu drogowym”. - To zbyt szerokie pojęcie i stwarza sytuację, w której to policjant jest sędzią – mówi pan Tomasz.