We wtorek dowiemy się oficjalnie, którzy z 261 stołecznych kandydatów do Sejmu i 14 do Senatu zasiądą w parlamentarnych ławach. Jednak według sondażu TNS OBOP na Mazowszu wygrała Platforma Obywatelska, zdobywając 37,3 porcent głosów. Drugie było Prawo i Sprawiedliwośc z 33,5- procentowym poparciem. Z kolei trzecie Polskie Stronnictwo Ludowe, które zdobyło 9,7 procent głosów wyborców, a czwarty Ruch Poparcia Palikota z 9,1-procentowym poparciem.
Frekwencja na Mazowszu do godz. 18 wyniosła 46,06 procent. W stolicy według danych podanych przez Państwową Komisję Wyborczą do godz. 18 na wizytę w lokalu wyborczym zdecydowało się 53,77 procent uprawnionych do głosowania osób. To prawdopodobnie najlepszy wynik w całym kraju. Najliczniej do urn udali się mieszkańcy Wilanowa, gdzie swój głos oddało 59,65 procent wyborców. Najmniej osób do wyborów poszło z kolei na Pradze-Północ. Głosowało tam zaledwie 46,24 uprawnionych osób.
Niestety, w Warszawie wyborczy weekend nie obył się bez incydentów. Najpoważniejszy z nich to alarm bombowy w lokalu komisji wyborczej przy ul. Stawki w Śródmieściu. O rzekomym ładunku poinformował w sobotę o godz. 22 mieszkający w Londynie i pijany Jacek K. (40 l.). Policjanci sprawdzili lokal, m.in. z pomocą psów, na szczęście nic nie znaleźli. - Mężczyzna został zatrzymany przez policję z Wielkiej Brytanii. Tłumaczył, że to był żart, ale teraz grozi mu do 7 lat więzienia - powiedział Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji.
Było też kilka przypadków zakłócenia ciszy wyborczej. Na Bemowie i Ochocie ktoś wymalował na schodach i chodniku nazwiska kandydatów, a na pl. Na Rozdrożu zasłonił plakatami banner jednego z polityków.