Magdalena K. miała jechać z najmłodszą córeczką do rodziny. Ojciec, który został w domu z dwiema starszymi córkami, nie miał więc powodów do niepokoju. Aż do momentu, gdy usłyszał tragiczne wieści…
Jak ustalili reporterzy „Super Expressu”, 39-latka wyjechała z domu w piątek, po południu miały w planach kino. - Kobieta zaparkowała auto o godz. 4 nad ranem i ruszyła z dzieckiem piechotą w stronę mostu Świętojańskiego - przekazała nam sierż. Renata Soból z komendy policji w Pułtusku. Widać to na monitoringu, który obecnie minuta po minucie analizuje policja. We wnętrzu skody zostały porozrzucane po siedzeniach dziecięce przedmioty, kurteczka, paragon z pizzerii i bilet z kina.
W sobotę ok. godz. 10 wędkarz zobaczył w Narwi na wysokości miejscowości Strzyże ciało Magdaleny K., pracownicy banku. Cztery godziny wcześniej, parę kilometrów dalej, w rejonie Kacic, inny wędkarz znalazł dryfujące ciało dziewczynki. - Myślałem, że to lalka. Gdy wyłowiłem ją na brzeg, zacząłem krzyczeć. Okazało się, że to mała dziewczynka. Była bardzo lekko ubrana. Miała adidaski, cienkie rajstopki i cienką bluzeczkę. Nic więcej - powiedział dziennikarzom telewizji Polsat News pan Józef.
Czytaj też: Na finiszu są prace związane z renowacją kolejnych zabytków. Szczególnie zachwyca wieża ciśnień
Dlaczego doszło do tej tragedii? Prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku samobójstwa rozszerzonego, choć nie są wykluczone także inne przyczyny. Na wyłowionych zwłokach śledczy nie stwierdzili żadnych obrażeń.
- Staramy się poznać motywy zdarzenia. Ciała zostały zabezpieczone. Sekcja zwłok odbędzie się w poniedziałek - mówi zastępczyni prokuratora rejonowego w Pułtusku Monika Kosińska-Kaim.
Polecany artykuł: