Co za zwyrodnialec! Wolontariusze z warszawskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami opublikowali w sieci wstrząsające zdjęcia. W czwartek wieczorem między blokami przy ul. Niegocińskiej 1 spacerowicze natknęli się na stado padniętych kawek. Ptaki leżały pokotem na trawie. Niektóre jeszcze półprzytomne dogorywały w męczarniach. Wezwali OTOZ a inspektorzy ustalili, że ktoś musiał dolać do misek wystawionych dla ptaków jakąś toksyczną substancję. W piątek rano w Parku Bartłomieja kolejne makabryczne odkrycie. Kolejne 70 ptaków padło z tego samego powodu.
– Wiemy, ze cały czas zbierane są też żywe zwierzęta. Otrzymujemy informacje że Stegien, Sadyby i Puławskiej, że na balkonach są śnięte ptaki – opowiada Inga Lechowska (46 l.), wiceprezes fundacji Rescue Animal Polska i prosi, żeby przewozić je do ptasiego azylu w zoo. - Jeśli toksyna nie zdążyła się w dużej ilości wchłonąć do układu pokarmowego to jest szansa na ratunek – mówi weterynarz Karolina Kepler z lecznicy Gaworvet.
Okoliczni mieszkańcy, spośród których wielu ma psy są przerażeni. - Taki zwyrodnialec powinien ponieść srogą karę – przyznaje Beata Kowalska (52 l.). – Ktoś dolewa jakaś trutkę do jakiegoś większego zbiornika w pobliżu – podejrzewają niektórzy mieszkańcy. Wczoraj zawiadomienie na policję złożyli inspektorzy OTOZ Warszawa.