- Wybity ząb, bark, nie widzę na jedno oko, grozili śmiercią, wywieźli do lasu - tak na swoim profilu na Facebooku mieszkaniec stolicy relacjonował ze Szpitala Bródnowskiego przykre zdarzenie, do jakiego doszło na jednym z warszawskich osiedli. Mężczyzna miał też zostać okradziony.
Do zdarzenia doszło 14 lutego, około godziny 1.30 w nocy.
Pan Paweł wyszedł z domu, by przeparkować samochód. Pod blokiem zauważył auto straży miejskiej zaparkowane tak, że zajmowało 3 miejsca parkingowe. Mężczyzna podszedł do funkcjonariuszy straży, by zwrócić im uwagę. Strażnicy zarzucili mężczyźnie, że jest pijany i kazali się odp***ć. Rozpoczęła się słowna przepychanka, po czym funkcjonariusze wysiedli z samochodu i zaczęli szarpać mężczyznę:
Jak twierdzi poszkodowany, w pewnym momencie funkcjonariusze całkowicie stracili panowanie nad sobą. Zaczęli bić go po twarzy i krzyczeć, wykręcili mu ręce (poszkodowany nadal skarży się na niedowład lewej ręki). Następnie Pan Paweł miał zostać wywieziony do lasu i znów brutalnie pobity.
>>> CZYTAJCIE TAKŻE: Skatowany mężczyzna napisał list otwarty do rzecznika SM
Sprawą zajmuje się nasz reporter, Artur Jarząbek, który rozmawiał z poszkodowanym oraz przedstawicielami straży miejskiej:
Wewnętrzny wydział kontroli straży miejskiej wyjaśnia obecnie okoliczności zdarzenia. Na więcej informacji poczekamy prawdopodobnie do wtoku. Poszkodowany złożył już wyjaśnienia na policji. Wkrótce więcej na ten temat!