Do wypadku doszło 4 lutego wieczorem. Rodzina cieszyła się wspólnym czasem, idąc poboczem dobrze oświetlonej drogi. Niestety, ich spacer zamienił się w koszmar, gdy z impetem wjechał w nich rozpędzony samochód. Śledczy ustalili, że kierowca, który ich potrącił, znacznie przekroczył dozwoloną prędkość. Zamiast jechać 40 km/h, pędził z prędkością 76-80 km/h.
Prokuratura nie miała wątpliwości – 24-letni Dawid Ś. nie zachował ostrożności i niewłaściwie obserwował drogę. Biegli podejrzewają, że mógł nawet zasnąć za kierownicą, co doprowadziło do tragicznego wypadku. Mężczyzna nie podjął żadnych manewrów, by uniknąć tragedii – po prostu wjechał w idącą poboczem rodzinę.
− W ocenie biegłych mogło wynikać to z nieprawidłowo prowadzonej obserwacji drogi i jej bezpośrednich okolic; być może mężczyzna zasnął za kierownicą, co trudno jednak potwierdzić − powiedziała prok. Aneta Góźdź z Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Dawid Ś. był trzeźwy w momencie wypadku. Przyznał się do winy, ale twierdzi, że nie pamięta, jak doszło do tego tragicznego zdarzenia.
Teraz prokuratura skierowała akt oskarżenia do sądu w Lipsku. Dawidowi Ś. grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Mężczyzna został objęty dozorem policyjnym, a także ma zakaz opuszczania kraju. Wobec 24-latka zastosowano również środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 20 tysięcy złotych.
To, co miało być spokojnym wieczornym spacerem, zamieniło się w niewyobrażalny koszmar. Teraz cała wieś czeka na sprawiedliwość i wyrok, który zapadnie w sądzie. Sprawa czeka na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy.