Policjant zastrzelił kolegę na służbie. „Nie przyznał się”. Bartoszowi Ż. grozi nawet dożywocie

i

Autor: Artur Hojny/Super Express, Paweł Dąbrowski/Super Express

TRAGEDIA NA PRADZE-PÓŁNOC

Młody policjant z zarzutami po śmierci sierż. szt. Biernackiego. To była jego 71. służba

2024-11-26 16:37

W trakcie tragicznej interwencji na warszawskiej Pradze zginął doświadczony policjant, sierż. szt. Mateusz Biernacki. Zarzut nieuzasadnionego użycia broni usłyszał Bartosz Ż., młody funkcjonariusz, który tego dnia po raz pierwszy pełnił służbę w Warszawie. Choć prokuratura wnosiła o jego aresztowanie, sąd podjął zaskakującą decyzję, stosując jedynie środki wolnościowe.

Tragiczne wydarzenia z ostatniej soboty (23 listopada) rozegrały się przy ul. Inżynierskiej 6 na warszawskiej Pradze, w miejscu znanym policji jako jedno z najbardziej niebezpiecznych w mieście. Jak podaje portal „tvn24.pl”, Bartosz Ż. tego dnia pełnił 71. służbę w swojej karierze, a pierwszą w Warszawie. Interwencja rozpoczęła się od zgłoszenia o agresywny mężczyźnie. Osoba odbierająca zgłoszenie doskonale wiedziała, o kogo chodzi − był to znany policji mieszkaniec.

Na miejsce przybył patrol, w którego skład wchodził właśnie młody funkcjonariusz policji. Na skutek dramatycznych wydarzeń Bartosz Ż. użył broni służbowej, oddając strzał, który śmiertelnie ranił sierż. szt. Mateusza Biernackiego. 35-latek został przetransportowany do szpitala, gdzie zmarł.

Jak podaje „tvn24.pl”, po zdarzeniu Bartosz Ż. był pod stałą opieką policyjnych psychologów, gdyż istniało zagrożenie, że odbierze sobie życie.

Prokuratura postawiła funkcjonariuszowi zarzut przekroczenia uprawnień oraz nieuzasadnionego użycia broni, co doprowadziło do śmierci innego funkcjonariusza.

Przedstawiono podejrzanemu zarzut przekroczenia uprawnień i niezasadnego użycia broni służbowej, spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu, a w następstwie spowodowania śmierci innej osoby. Przesłuchany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia – przekazał prok. Norbert Woliński z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie. Policjantowi grozi teraz kara nie niższa niż pięć lat pozbawienia wolności. Chociaż prokurator wnioskował o jego tymczasowe aresztowanie, sąd zdecydował inaczej.

Wobec podejrzanego zastosowano dozór policyjny pięć razy w tygodniu, zakaz zbliżania się do świadków i miejsca zdarzenia oraz poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. złotych. Sąd swoją decyzję uzasadnił niskim ryzykiem ucieczki i niewielkim prawdopodobieństwem mataczenia.

Jak wynika z ustaleń dziennikarzy TVN, Bartosz Ż. rozpoczął swoją karierę w policji od pracy na posterunkach w podwarszawskich miejscowościach, między innymi w Czosnowie i Leoncinie w powiecie nowodworskim. Później przeniesiono go do Oddziału Prewencji Policji. Dlaczego trafił na Pragę-Północ? Tego nie wiadomo.

Sonda
Czy uważasz, że policjant powinien otrzymać poważniejsze zarzuty?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają