MINĘŁO 16 LAT

Młody student z Warszawy brutalnie zamordował 41-letnią prostytutkę. "To był makabryczny widok, aż trudno to opisać"

2025-02-08 5:30

Chłopak pochodzący z szanowanej rodziny z Wyszkowa, nieco zamknięty w sobie, niewyróżniający się wśród młodzieży, przyjechał na studia do Warszawy. W wynajętym mieszkaniu popełnił potworne, bestialskie morderstwo. Od kilku lat odsiaduje za kratkami wyrok dożywocia. To jeden z tych niewielu przypadków, kiedy sąd po apelacji podwyższył karę, zasądzoną w pierwszej instancji. Bo uznał, że młody mężczyzna nie zasługuje na pobłażliwość. Dlaczego 20-letni Jonasz S. zabił 41-letnią Barbarę Z., która mogła być jego matką?

Spis treści

  1. Jak wyglądały młodość i szkolne lata Jonasza S.? Był uznawany za dobrego ucznia
  2. Dramatyczna noc na Chłodnej. Co takiego wydarzyło się na Woli w Warszawie?
  3. Pierwsze zeznania 20-latka. Jonasz S. przyznał się do morderstwa
  4. Jonasz S. został skazany na 15 lat więzienia. Z wyrokiem nie zgodziła się obrona i rodzina zamordowanej

Jak wyglądały młodość i szkolne lata Jonasza S.? Był uznawany za dobrego ucznia

Wysoki blondyn o twarzy dziecka. − Zgrzeszyłabym, gdybym powiedziała o nim coś złego. Był dobrym i uczynnym uczniem − mówiła o Jonaszu S. dyrektorka liceum w Wyszkowie. Choć zdarzało się, że opuszczał lekcje, zwłaszcza wtedy, gdy zakochał się w swojej rówieśniczce, Dagmarze. Ta znajomość skończyła się po dwóch latach rozstaniem, które Jonasz bardzo przeżył. Wśród rówieśników z czasów ogólniaka uchodził za skrytego, spokojnego, niekonfliktowego. A jednak coś mu drzemało za skórą…

Kiedyś na rękawie bluzy umieścił naszywkę "Jezus zabije twego idola". Koledzy kazali mu to oderwać. Oderwał.

Miał studiować w Warszawie. Zostać oficerem pożarnictwa. Pojechał. Zdał egzaminy, ale na uczelni się nie pojawiał. Nie złożył ślubowania, nie odebrał dokumentów. Skreślono go z listy po pierwszym semestrze. Mieszkał kilka miesięcy przy Chłodnej, w szarym bloku na Woli.

Dramatyczna noc na Chłodnej. Co takiego wydarzyło się na Woli w Warszawie?

W niedzielę, 15 lutego 2009 roku zatelefonował do agencji towarzyskiej. Zamówił usługę sado-maso. Przyszła kobieta w średnim wieku. Barbara Z., mimo swoich 41-lat, była wyjątkowo atrakcyjna, szczupła, zgrabna, pięknie się uśmiechała. Ale przy nim wyglądała pewnie jak matka.

Do klienta przywiózł ja znajomy taksówkarz. Miał poczekać. Gdy po dłuższym czasie nie odbierała telefonu, pojechał na komisariat przy Dzielnej i powiadomił policjantów. Funkcjonariusze po dotarciu pod drzwi na Chłodnej słyszeli dochodzące z mieszkania odgłosy, ale nikt im nie otworzył. Weszli do mieszkania przez okno. Jonasz S. był w środku. Gdy zażądali otwarcia drzwi wejściowych 20-latek rzucił się do ucieczki, ale nie uciekł daleko. Od razu przed blokiem wpadł w ręce czekających na zewnątrz funkcjonariuszy.

Ciało Barbary Z. leżało w wannie. W kawałkach. Łazienka była dosłownie zalana krwią. 20-latek najpierw związał kobiecie ręce metalowym łańcuchem, najprawdopodobniej też tym łańcuchem ją udusił, a następnie rozczłonkował zwłoki. Obciął nogi i ręce, rozciął brzuch i zaczął wyjmować wnętrzności.

To był tak makabryczny widok, aż trudno to opisać – przyznawał później policjant, który był tam podczas tej dramatycznej interwencji.

Gdy ciało oddano do sekcji, brakowało niektórych organów, które sprawca najprawdopodobniej wyrzucił do kanalizacji.

Pierwsze zeznania 20-latka. Jonasz S. przyznał się do morderstwa

Już podczas pierwszego przesłuchania Jonasz S. przyznał się do morderstwa. Jak ustalił wtedy „Super Express”, chłopak planował to zabójstwo. Dowiedział się, że przed nim mieszkanie przy Chłodnej wynajmował mężczyzna notowany przez policję − Kamil. To właśnie jego imieniem przedstawił się Jonasz, umawiając z 41-letnią prostytutką. Widocznie na niego chciał zrzucić winę za przygotowywaną zbrodnię.

Dlaczego jednak to zrobił? Zaopatrzył się w metalowy łańcuch, dwa ostre noże (leżały obok ciała). Był chory psychicznie? Zaburzony? Biegli tego nie stwierdzili. – Jonasz nie jest z tych zabójców na tle seksualnym, dla których czyn, jak się o tym czyta w literaturze, jest powtarzającym się sposobem zachowania. Należy do tych, dla których zabójstwo zaspokaja bardziej potrzeby psychiczne – dominacji, podkreślenia swej wartości i znaczenia; mniej jest związane z zaspokajaniem popędu seksualnego – pisała w "Polityce" Barbara Pietkiewicz, cytując opinię prof. Józefa Krzysztofa Gierowskiego, psychologa, wybitnego specjalisty m.in. w zakresie motywacji sprawców zabójstw.

W śledztwie oskarżony tłumaczył, że zamówił prostytutkę "dla żartu", kobieta straciła przytomność, a on najpierw chciał jej pomóc, potem spanikował i próbował ukryć zwłoki. Sąd Okręgowy w Warszawie w 2010 roku wziął to pod uwagę i skazał Jonasza S. na 15 lat więzienia.

Jonasz S. został skazany na 15 lat więzienia. Z wyrokiem nie zgodziła się obrona i rodzina zamordowanej

Rodzina zamordowanej oraz prokuratura nie zgodziły się z tym wyrokiem i wniosły apelację. Sąd Apelacyjny uchylił wyrok, wskazując na poważne błędy w ustaleniach. Drugi proces toczył się z wyłączeniem jawności ze względu na drastyczne szczegóły sprawy. Ale ostatecznie sąd nie miał wątpliwości – Jonasz S. działał z pełną premedytacją. Został skazany na dożywotnie więzienie. Ten wyrok zaskarżyła obrona. Ostatecznie Sąd Najwyższy kasację oddalił. − Nie ma racjonalnych powodów do uznania zasadności skargi − mówiła w 2013 roku sędzia Małgorzata Gierszon, uzasadniając podtrzymanie dożywocia. – To jest sprawiedliwy wyrok – komentowali wtedy córka i syn Barbary Z.

Jonasz S. o warunkowe zwolnienie z więzienia może ubiegać się najwcześniej po odsiedzeniu 25 lat, czyli około 2034 roku. Będzie wtedy po czterdziestce, niewiele starszy niż Barbara Z., gdy ją zabijał.

Sonda
Jaka kara powinna być za morderstwo?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki