Wolontariusz w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Celestynowie, inspektor Otwockiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt. Niespełna 37-letni Michał zmarł z powodu zakażenia koronawirusem. Jego znajomi nie są w stanie przeboleć straty. Wspominają go, jako człowieka, który bez reszty poświęcał się zwierzętom. Ich zdaniem pomagał, bo nie umiał przejść obojętnie wobec krzywdy. - Michał był społecznikiem, który ratował zwierzęta w szerokim tego znaczeniu. Nigdy nie przeszedł obojętnie wobec żadnego skrzywdzonego zwierzaka. Był bardzo wrażliwy i czuły na ich niedolę. Współpracował z nami od kilku lat. Pomagał też biednym ludziom w opiece nad zwierzętami. Kupował im karmę, woził do weterynarza. Tankował z własnych pieniędzy, jeździł swoim samochodem - wspomina zmarłego Lucyna Górniak, prezes Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt w Otwocku.
KORONAWIRUS: kolejny samolot z pomocą z Chin wylądował na Okęciu!
W podobnym tonie wspominają Michała jego koledzy ze schroniska w Celestynowie. - Był człowiekiem pełnym miłości, wrażliwości i empatii. Zawsze był pierwszy do pomocy, nawet wtedy gdy się go nie prosiło. Wszystko robił bezinteresownie i całym sobą. Był otwarty, zabawny, przez co nie dało się go nie lubić - wymienia Melania, wolontariuszka ze schroniska dla bezdomnych zwierząt w Celestynowie.
- Był niezwykle zaangażowany. Zawsze można było na niego liczyć. Jeżeli coś zaczynał, to kończył. Był niezwykle zdyscyplinowany. Kochał zwierzaki i Legię, której był zagorzałym kibicem. Uwielbiam spędzać wolny czas na łonie natury. Często jeździł nad Świder. Był wspaniałym człowiekiem. Pełnym dobra. Dla nas to wielka strata… Wprost nie do opisania... - nie kryje wzruszenia pani Lucyna.
Kiedy koronawirus odpuści? Co czeka warszawiaków? Słynny jasnowidz wie!