Wczoraj po godz. 12 jeden z taksówkarzy znalazł bagaż na parkingu. Postanowił go zanieść do punktu informacji na lotnisku. Gdy tylko jego władze się o tym dowiedziały, od razu zarządziły ewakuację wszystkich osób znajdujących się w terminalu. Pasażerowie w panice opuścili budynek i skierowali się na pobliski parking.
Na miejsce błyskawicznie przyjechała policja, straż pożarna, pogotowie oraz wyszkoleni saperzy. Pojawiła się też straż graniczna oraz pracownicy ochrony, którzy pilnowali, aby zdezorientowani ludzie nie podchodzili zbyt blisko wejścia do budynku. Około godziny 13.30 jeden z saperów wszedł do środka ze specjalnym aparatem, którym prześwietlił pozostawioną bez opieki walizkę. Jak się okazało, w środku nie było żadnej bomby, a... ubrania i bielizna. Jej właściciel, około 20-letni obywatel Norwegii, początkowo nie chciał po nią przyjechać, tłumacząc, że jest już poza terenem lotniska. Mężczyzna wrócił jednak na miejsce i został zatrzymany przez policję. Będzie teraz przesłuchiwany.
Fałszywy alarm spowodował opóźnienia samolotów. - Przez ewakuację dwa samoloty wyleciały godzinę później - tłumaczy Magdalena Bojarska, rzeczniczka lotniska w Modlinie.