Władze portu lotniczego w Modlinie niecierpliwie czekają na poprawę pogody, by móc zacząć naprawę dziurawego pasa. Niewykluczone, że na naprawie się nie skończy, bo zdaniem dyrektora Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych prof. Ryszarda Szczepanika pas powinno się wybudować na nowo. To może potrwać jeszcze dłużej, a w przypadku Modlina czas to pieniądz. I to dosłownie.
Zamknięte od 22 grudnia lotnisko generuje straty, które mogą narobić sporych kłopotów zarządzającej nim spółce. Na trwającym już półtora miesiąca zastoju w Modlinie straciła już ponad 7 mln zł. A to jeszcze nie koniec, bo każdego dnia pustki w kasie się powiększa. Jak kilkakrotnie informowali przedstawiciele portu, każdy dzień wyłączenia lotniska z ruchu to stracone 150-180 tys. zł. W pesymistycznym wariancie, w którym lotnisko może być nieczynne do końca kwietnia, do dzisiejszych strat doliczyć trzeba będzie nawet 16 mln zł. Straty sięgnęłyby wtedy ponad 23 mln! I nadal nie byłyby to jedyne koszty. Spadkiem przychodów załamują się też mniejsze działające tam firmy.