Władze Mazowsza oraz portu lotniczego Modlin nie czują się winne, choć przypadek dziurawego pasa startowego to największa afera ostatnich lat. Marszałek Adam Struzik (56 l.) bezczelnie odpowiadał radnym sejmiku podczas ostatniej sesji, że on betonu nie mieszał. Do dymisji podać się za bubel też nie chce. Podobnie jak władze lotniska, które winę zrzucają na wykonawcę i złą pogodę.
Przypomnijmy, pęknięcia w pasie wykryto przed świętami i trzeba było zamknąć port. Przedstawiciele lotniska twierdzą, że w weekend pas został naprawiony, ale mimo nacisków na nadzór budowlany wczoraj nie została przeprowadzona jego kontrola. Planowana jest ona na dzisiaj. Jednak inspektorat nadzoru budowlanego już teraz ma poważne zastrzeżenia.
- Wykonawca nie wywiązał się z obowiązków, którego na niego zostały nałożone. Ten remont to nie jest to, czego oczekiwaliśmy - mówi "Super Expressowi" Jaromir Grabowski. Dlaczego? Bo prace przy odbudowie pasa zostały rozpoczęte 27 grudnia, czyli dzień przed wysłaniem dokumentu z wytycznymi nadzoru. Według inspektorów konieczny będzie remont generalny. - Musimy mieć odpowiednie raporty, które wykażą, że będzie bezpieczne - mówi Grabowski. Na razie samoloty tanich linii Ryanair i Wizzair do 15 stycznia będą wylatywać z Okęcia.