Pięć lat temu odszedł Zbigniew Warzyński ps. „Grubas” harcerz „Szarych Szeregów”, później żołnierz Zgrupowania „Żywiciel” na Żoliborzu, wnuk powstańca styczniowego, syn legionisty. On sam po powstaniu przeszedł obóz koncentracyjny Stutthof. Po wojnie „Grubas” był inspektorem nadzoru i kreślarzem w różnych instytucjach. - Od pięciu lat dzień 1 sierpnia spędzam przy grobie dziadka na cmentarzu Wolskim. To jest ten magiczny dzień łączności z moim dziadkiem. Wygadam mu się i wracam zawsze spłakana – mówi jego „Chudzielec” - wnuczka Anna (39 l.) Warzyńska, która była bardzo mocno z dziadkiem związana. Mieszkała z nim do 21 roku życia. - Był trochę takim łobuzem z Pragi. Dowcipny, żartobliwy. Robił nam psikusy. Dostawałam od niego na przykład czekoladę z pięknie wykaligrafowanym napisem typu: „To jest środek na przeczyszczenie”. Powstańcy żołnierze słyną z dyscypliny, zawsze wszędzie są chwilę przez czasem. A mój „Grubas” zawsze tak długo się zbierał. Wciąż mam w uszach jego „Nie poganiaj mnie...” Mam chyba po nim taki rodzaj nieogarnięcia - mówi nam Anna Warzyńska, dodając : - Brakuje mi jego poczucia humoru. Mieliśmy podobne. Chyba mam to po nim. I jeszcze swobodę rozmowy z ludźmi. Dziadek, gdzie się nie pojawił, był w stanie z każdym pogadać. Ujmował swoją bezpośredniością – dodaje wnuczka powstańca.
Dalszy ciąg tekstu znajduje się pod GALERIĄ ZDJĘĆ:
To dziadek zaraził Annę zamiłowaniem do fotografowania. Szkolił ją z technikaliów. On kreślarz, ona graficzka.
Co znamienne – mimo dramatycznych przejść – Zbigniew Warzyński szedł z uśmiechem przez życie i potrafił tym optymizmem zarażać rodzinę. Anna zdała sobie z tego sprawę podczas rozmów w Muzeum Powstania Warszawskiego w ramach projektu „Korzenie pamięci”.
- Ja też nie mam potrzeby epatowania wszelkimi trudnymi sytuacjami, które mi się zdarzają. I dlatego rozumiem dziadka. On to miał, nie dzielił się traumą, choć przeszedł powstanie i obóz. A potrafił mówić o tym, co przeżył, w taki sposób, że młodzi ludzie chętnie go słuchali – mówi wnuczka Zbigniewa Warzyńskiego "Małego" - Anna Warzyńska.
Wnukowie powstańców mają dziś poczucie wspólnoty. I tego, że to w nich tkwią cechy dziadków powstańców, nawet bardziej niż w ich rodzicach.
- Podczas projektu „Korzenie Pamięci” spotkałam się z Martą Oleksy, wnuczką Tymoteusza Duchnowskiego ps. Motek. Od słowa do słowa doszłyśmy, że nasi dziadkowie byli kumplami. I roześmiałyśmy się na myśl, że oni tam patrzą z góry i mają totalny ubaw, że my też jesteśmy razem. I że przychodzi moment, że potomkowie towarzyszy broni się jednoczą. Naprawdę przeszły nam dreszcze po plecach... - przyznaje Anna Warzyńska.