Znakomita dziennikarka, gwiazda TVN i Radia Zet na mszę w Kościele Duszpasterskich Środowisk Twórczych przy Placu Teatralnym w Warszawie przyszła w towarzystwie swojego partnera. Jak zwykle stylowo ubrana, miała na sobie ciemnogranatowy płaszcz, a pod nim szarą marynarkę. Uwagę zwracały przeciwsłoneczne okulary i czarne, skórzane glany.
Relacjonujemy pogrzeb Krzysztofa Leskiego
Dziennikarka znana jest ze swojego zamiłowania do obuwia. Ma imponującą ich kolekcję: sama przyznaje, że ponad 500 par! Szczególna atencją darzy szpilki, które jednak zakłada tylko do telewizji, bo, jak powiedziała swego czasu w wywiadzie dla miesięcznika "Zwierciadło", nie da się cały czas chodzić na wysokim obcasie.
Dlatego na co dzień Monika Olejnik stawia na buty może mniej ekstrawaganckie, choć zawsze doskonale pasujące do jej stylu. Takie, jak właśnie te czarne, skórzane glany sięgające wysoko za kostkę. Świetnie dobrane do szarych spodni, marynarki i czarnego płaszcza, a zarazem bardzo wygodne.
Przyjaciółka wspomina zamordowanego dziennikarza: To nie musiał się tak skończyć!
Znakomity dziennikarz Krzysztof Leski został zamordowany w sylwestra, jednak jego ciało zostało znalezione dopiero sześć dni później. Wtedy właśnie do policjantów na krakowskim rynku zgłosił się jego zabójca. - Zabiłem przyjaciela - powiedział. Jak potwierdza prokuratura, ciało dziennikarza znaleziono w łóżku. Miał podcięte gardło, nie był śladów agresji czy walki.
Zabójcą okazał się 38-letni Łukasz B., który od pewnego czasu mieszkał u Krzysztofa Leskiego. Poznali się kilka miesięcy wcześniej podczas leczenia w placówce szpitalnej. Wg tego, co mówią znajomi i przyjaciele dziennikarza, Łukasz B. zajmował się mieszkaniem, opiekował także Krzysztofem Leskim: m.in. codziennie gotował mu posiłki. Zapytany, dlaczego go zabił odpowiedział, że "diabeł mu kazał".