Sokołów Podlaski. Szaleniec z zimną krwią rozpłatał Gerardowi głowę młotkiem
To, co stało się 13 listopada 2021 roku, w Sokołowie Podlaskim przyprawia o dreszcze. 48-letni Gerard Lisicki o godz. 19 wyszedł do kolegi mieszkającego kilka ulic dalej. Gdy wracał, zadzwonił spod biblioteki do swojej mamy i powiedział, że boi się dalej iść. Kobieta nie miała czym podjechać po syna i rozmowa zakończyła się. Kilka minut później rozegrał się dramat. Gerard został zaatakowany od tyłu przez nieznanego wówczas sprawcę. Mężczyzna nie miał szans na ucieczkę czy obronę. Atak zwyrodnialca był błyskawiczny, a ciosy zadane młotkiem w głowę bardzo silne.
Znaleziony na ulicy ranny 48-latek trafił do szpitala. Na początku lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie. Gerard przeszedł skomplikowane operacje głowy, lecz nie wrócił do sprawności. Mężczyzna jest sparaliżowany. Ma ubytki mózgu i czaszki, jest karmiony dojelitowo, cierpi na porażenie czterokończynowe, nie chodzi i nie mówi.
To Rafał J. zaatakował Gerarda
Trzy miesiące po ataku na 48-latka policja zatrzymała zwyrodnialca, który próbował go zabić. Sprawcą okazał się Rafał J. (24 l.) z Kowies (pow. sokołowski), który na swoim koncie miał już inne ofiary. To właśnie on 11 listopada 2021 roku zatłukł młotkiem księdza Adama Świerżewskiego (†35 l.) w siedleckim parku, a w styczniu 2022 roku w ten sam sposób zamordował w Sokołowie Podlaskim 49-letnią Ukrainkę Nadię.
Na początku maja w siedleckim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces. Rafał J. nie przyznał się do swoich czynów, ale dowody przeciwko niemu są mocne. Śledczy znaleźli przy nim zakrwawiony młotek i ślady krwi ofiar na jego butach.
Ocalały Gerard potrzebuje pomocy
Gerard Lisicki, który przeżył piekło zgotowane mu przez Rafała J., po wielu miesiącach leczenia i kilku operacjach jest już świadomy tego, co dzieje się wokół niego. - Syn dzielnie walczy z kalectwem, ale daje mi znaki, że nie ma już sił - mówi nam Walentyna Tomczuk (70 l.), mama Gerarda. - Robię, co w mojej mocy, aby dobrze opiekować się synem. Dbam o niego, pielęgnuję, rozmawiam, staram się zapewnić rehabilitację - opowiada kobieta. Jednak potrzeby sparaliżowanego mężczyzny są znacznie większe. - Powinien mieć o wiele więcej ćwiczeń i zajęć, które polepszą jego sprawność i nie dopuszczą do cofania się tego, co już wypracował. Specjaliści mówią, że najlepszym rozwiązaniem będą wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne, na których zajmą się tylko synem. Niestety, nie ma już skąd brać pieniędzy - wyjaśnia mama cudem ocalałego mężczyzny.
Jeżeli chcesz pomóc Gerardowi wesprzyj internetową zbiórkę pieniędzy dostępną pod adresem www.siepomaga.pl/gerard. Jeśli nie możesz pomóc finansowo, udostępnij link do zbiórki na swoich profilach w mediach społecznościowych. Niech informacja o niej dotrze do jak największej liczby osób.
Polecany artykuł: