Strzelanina w pralni na Gocławiu

i

Autor: Marcin Wziontek/SUPER EXPRESS Strzelanina w pralni na Gocławiu

Morderstwo w pralni na Gocławiu. Zabójca przyznał się do winy. Nie poszło o dywan?

2021-05-19 11:01

Znamy nowe fakty w sprawie strzelaniny na Gocławiu. 37-letni Marcin podejrzany o zamordowanie swojego 73-letniego ojca Bogusława mógł w końcu zostać przesłuchany przez prokuratora. Do tej pory jego stan zdrowia na to nie pozwalał. Mężczyzna złożył wyjaśnienia i ostatecznie przyznał się do winy. Dotychczas z naszych nieoficjalnych informacji wynikało, że mężczyźni pokłócili się o źle uprany dywan. Prokuratura szokuje jednak nowymi faktami.

- Mężczyzna złożył wyjaśnienia, które za dużo nie wnoszą do śledztwa. Na pewno nie było w nich wątku kłótni o dywan. Ich dokładna treść jest utajniona na obecnym etapie postępowania – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Stabilizujący się stan zdrowia 37-letniego Marcina pozwolił w końcu na przeprowadzenie z nim czynności. Do tej pory mimo tego, że wybudził się ze śpiączki farmakologicznej, nie było z nim kontaktu. Prokurator złożył wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. - Przesłuchanie podejrzanego oraz posiedzenie aresztowe odbyły się w warunkach szpitalnych, ze względu na jego stan zdrowia. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa ojca i dokonania czynnej napaści na funkcjonariuszy – dodała prokurator.

We wtorek po południu sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował 37-latka na trzy miesiące. Na razie tymczasowe aresztowanie będzie odbywało się w warunkach szpitalnych, później mężczyzna trafi do aresztu śledczego. - Czekamy na opinię biegłych psychiatrów i psychologa, którzy ocenią poczytalność sprawcy – powiedziała Katarzyna Skrzeczkowska. Z nieoficjalnych informacji wynika, że 37-latek miał chorować psychicznie i odmawiać przyjmowania leków.

Do krwawej jatki w pralni przy ul. Bora-Komorowskiego doszło 7 maja. Nie było bezpośrednich świadków zdarzenia. Okoliczni mieszkańcy widzieli dopiero starcie zakrwawionego mężczyzny z policjantami. - Funkcjonariusze zostali wezwani do interwencji w pralni. Ze zgłoszenia wynikało, że ktoś może potrzebować tam pomocy. Na miejsce przybyli policjanci, a chwilę później strażacy, którzy umożliwili funkcjonariuszom dostanie się do lokali. W środku policjanci zastali mężczyznę, który trzymał w dłoni nóż i nie reagował na polecenia. Wyszedł z lokalu i zaatakował funkcjonariuszy, podjął też próbę ucieczki – relacjonował asp. Rafał Retmaniak z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.

Ostatecznie 37-latek został ujęty po tym, jak policjanci oddali strzały z broni. Został zabrany do szpitala, ponieważ jego ciało miało wiele ran kłutych i ciętych.

Strzelanina w pralni na warszawskim Gocławiu. Jedna osoba nie żyje

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają