Chodzi o opinię sporządzoną przez biegłego powołanego przez KIO do analizy argumentów firm śmieciowych, które wygrały w przetargu na odbiór odpadów. Ekspert przygotował analizę, opierając się na danych finansowych firm Lekaro i MPO. Była ona bardzo niekorzystna dla MPO.
Przeczytaj: Warszawa. Śmieciarze walczą z Ratuszem
Obie firmy uważają, że została naruszona tajemnica przedsiębiorstwa. Lekaro na razie wyraziło tylko swoje niezadowolenie podczas rozprawy. MPO przygotowało pismo do prokuratury.
- W raporcie biegłego znalazły się informacje poufne na temat m.in. naszej kalkulacji cenowej, którą opracowaliśmy, składając ofertę w przetargu. Dane zostały bezprawnie upublicznione, pomimo że posiadały klauzule poufności. Uważamy działanie KIO za skandaliczne i niezgodne z prawem. Złożyliśmy doniesienie do prokuratury ze względu na dobro naszej spółki - mówi prezes MPO Krzysztof Bałanda.
- Ujawnienie tych danych spowodowało lawinę negatywnych opinii na nasz temat i narażenie nas na olbrzymie straty wizerunkowe - dodaje.
Prokuratura ma ocenić, czy rzeczywiście w raporcie biegłego były informacje, których KIO nie powinna przekazywać konkurentom MPO. I czy to rzeczywiście mogło narazić miejską spółkę na straty.
Zobacz: Miejska spółka podała zbyt niskie ceny w przetargu? Ekspert krytykuje ofertę MPO
Szefowa składu orzekającego w miejskim przetargu śmieciowym Anna Packo wyjaśniała, że z praktyki KIO wynika, iż opinia biegłego jest udostępniana wszystkim stronom postępowania w takiej samej formie. Bez zakreśleń i skrótów. Więc jej zdaniem nie zostało tu naruszone prawo.
Od decyzji KIO zależy, czy MPO będzie odbierać śmieci z większości dzielnic w stolicy. Rozpatrywanie odwołania od tego przetargu trwa już kolejny miesiąc. Zdaniem Anny Packo najbliższa rozprawa, na której biegły będzie tłumaczył się firmom ze swojej analizy, ma być ostatnia i rozstrzygająca.