Przerażające kocie miauczenie niosło się w środę po Starym Mieście. A oczy wszystkich przechodniów przykuła wystająca z uchylonego okna kocia makówka. Zwierzę utknęło, próbując wydostać się na zewnątrz. "Kot przeraźliwie krzyczał, ale najgorsze były momenty, gdy na chwilę przestawał - baliśmy się, że się dusi" - napisała w internecie Aneta Skubida, radna z Woli, która akurat była na miejscu.
Chociaż z problemami, w końcu jednak ruszyła akcja ratunkowa. Najpierw mieszkańcy zadzwonili po straż pożarną, ale usłyszeli, że strażacy nie zajmują się takimi sprawami. Następnie powiadomili ekopatrol, ale przyjechała zwykła załoga. Zamieszaniem zainteresowali się policjanci, który akurat przejeżdżali niedaleko.
- Funkcjonariusze szybko przejęli inicjatywę, nie zastanawiając się, czy inna instytucja jest bardziej właściwa do tego typu spraw - relacjonuje radna. Wydostanie kota nie było łatwe, ale w końcu się udało. Zwierzę zabrał ekopatrol. - Udało nam się skontaktować z właścicielką, która pojawiła się w jednostce i wykazała skruchę. Kobieta została pouczona i wydaliśmy jej kota - mówi Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej.