Rozparł się do nich tyłem, zajęty rozpakowywaniem czerwonego koszyka z prezentami, który otrzymał punktualnie o godz. 13. Poradził sobie błyskawicznie. Nie zajmując się rozplątywaniem wstążki, rozdarł folię i pożarł kolejne składniki prezentu - cykorię, bakłażana, koper włoski. Od czasu do czasu popijał to wszystko jogurtem. Na deser zostawił sobie orzeszki. Z nimi miał najwięcej ceregieli, bo z puszki wypadały pojedynczo. Zniecierpliwiony w końcu machaniem puszką, obsypany orzeszkami, uznał za stosowne obrócić się pyskiem do szyby i pozować do zdjęć spragnionym gościom. Ich cierpliwość została nagrodzona. M'Tonge po skonsumowaniu prezentu zainteresował się... purpurową różą, którą wcześniej odrzucił na bok. Powąchał ją najpierw. I zeżarł od łodygi.
Zobacz też: Absolutnie słodkie. Mały pingwin nie odstępuje swego opiekuna z zoo. Ani na krok.