- Skaranie boskie z takim zwierzakiem. Raz już ganialiśmy ją po drodze. Nigdy bym nie przypuszczał, że znowu zrobi to samo i przebiegnie tyle kilometrów - mówi Jan Grabowski (73 l.), właściciel mućki.
Krówka uciekła w sobotę wieczorem. W niedzielę około godz. 6 rano policjanci zaczęli odbierać dziwne telefony o jałówce śmiało spacerującej sobie po ulicach w Michałowie-Reginowie.
Funkcjonariusze natychmiast pojechali na miejsce i zobaczyli biegającego po drodze cielaka. Uparta jałówka ani myślała dać się złapać. Najwyraźniej podobała jej się wycieczka, dlatego mundurowi musieli nieźle się namęczyć, aby ją dopaść. O pomoc poprosili nawet okolicznych mieszkańców. W końcu za pomocą lin udało się schwytać niesforną mućkę. - Jałówka wyglądała, jakby się świetnie bawiła, uciekając przed pogonią - wspomina Kazimierz Szumański (59 l.), mieszkaniec Michałowa. - Wziąłem ją do siebie na przechowanie - dodaje. Funkcjonariusze sprawdzili chipy w uszach zwierzaka i okazało się, że pochodzi z hodowli przy ul. Mańkowskiej.
- Przyjechali do mnie policjanci i powiedzieli, że odnaleźli moją zgubę - wspomina właściciel jałówki. - Jestem bardzo wdzięczny panu Kazimierzowi, że tak się zajął moją uciekinierką - dodaje rolnik. Wczoraj obaj mężczyźni spotkali się w Michałowie, a krówka uciekinierka po kilku dniach na gigancie wróciła wreszcie do domu.