„Super Express”: - Skąd u ciebie pasja do ratownictwa?
„Borkoś”: - Wszystko zaczęło się zimą. Miałem wtedy dziewięć lat. Byłem na nartach w parku, gdy w bloku obok doszło do tragedii. Mężczyzna wyskoczył z dziewiątego piętra. Pamiętam, jak przyjechało pogotowie, widziałem zespół ratunkowy i niebieskie światła karetki. Byłem zachwycony tym, jak pracują i od tamtego momentu chciałem być jak oni, ratować życie, i to się udało.
- Kiedy powstał pierwszy „Borkośmobil”?
- W szczycie pandemii w 2020 r. był ogromny deficyt karetek. Uznałem, że poza swoją etatową pracą w pogotowiu zacznę pracować jako wolontariusz. Wtedy zainwestowałem w trzykołowy motocykl, dzięki któremu bardzo sprawnie mogłem dostać się na miejsce wypadku i udzielić pierwszej pomocy. Gdy kończyłem zmianę, po prostu zakładałem kask i krążyłem po mieście, jeżdżąc tam, gdzie mnie potrzebowali. Ludzie śmiali się, że jestem „ratownikiem cyborgiem”. Tak było do czasu wypadku…
Polecany artykuł:
- Co się wtedy wydarzyło?
- Niestety, 13 października, jadąc do poszkodowanych ul. Radzymińską zderzyłem się z samochodem osobowym. Tego dnia to ja byłem po drugiej stronie akcji ratunkowej. Nie pamiętam OIOM-u ani bloków operacyjnych ponieważ 21 dni byłem w śpiączce. Przeszedłem dziewięć operacji, a aktualnie trwa rehabilitacja kończyn. Musiałem też trochę przepłakać i zmierzyć się z tym, że przecież mogłem zostawić żonę i 3,5-roczne dziecko. Ale mam silną psychikę, dzięki czemu udało mi się pozbierać.
- Co planujesz, gdy będziesz już w pełni sił?
- Chcę wrócić na ulice Warszawy i nieść pomoc ludziom. Być może jeszcze nie będę w stanie pracować w pogotowiu ratunkowym, ale z pewnością będę krążyć po mieście jako wolontariusz. Ważna jest także dla mnie działalność edukacyjna. Przed wypadkiem regularnie tworzyłem filmy, w których pokazywałem widzom, w jaki sposób prawidłowo udzielić pierwszej pomocy.
- Na motocykl jednak nie wsiądziesz. Jaki będzie nowy pojazd?
- Firma Triggo zaoferowała, że wesprze mnie w swoim działaniu, udostępniając mi pojazd będący połączeniem samochodu i motocykla. Jest wąski, dzięki czemu będę mógł przeciskać się między samochodami, ale jednocześnie jego konstrukcja jest bezpieczniejsza. Elektryczny silnik rozpędza go do 90 km/h. Pojazd obecnie przygotowywany jest do bycia ambulansem szybkiego reagowania.
- Kiedy zobaczymy cię na ulicach Warszawy?
- Mam nadzieję, że jeszcze w tegoroczne wakacje.