W warszawskich szpitalach ustawiły się ogromne kolejki tych, którym powinęły się nogi na śliskich chodnikach i zabłoconych ulicach. Złamane ręce, nogi, wybite barki i stłuczone kości ogonowe - taka była diagnoza w większości przypadków. Lekarze musieli przywozić gips i bandaże wózkami, podobnymi do tych sklepowych. Tomasz Błałut (25 l.), który do Warszawy przyjechał z Sosnowca, poślizgnął się na chodniku na Starym Żoliborzu. - Złamałem obydwie nogi. Koszmar, nie mogę się teraz nawet ruszyć, jak ja dostanę się do domu? - żali się.
Przeczytaj koniecznie: Prognoza pogody dla Warszawy na 3 dni – siarczysty mróz do piątku, w nocy śnieżyce
Pani Stanisława Gołębiewska (70 l.) dorzuca: - Ja złamałam rękę, odprowadzając wnuczkę do szkoły. To, co dzieje się na ulicach, jest nie do pomyślenia. Nawet tutaj, pod szpitalem, o mało nie przewróciłam się znowu. Ludzie musieli mi pomagać wejść po schodach - dodaje.
A wszystko przez to, że chodniki nie były odpowiednio szybko odśnieżane, a w wielu miejscach przy przejściach dla pieszych i przystankach powstały olbrzymie zaspy, których nikt nie uprzątał.