Kto w weekend próbował zrobić przedświąteczne zakupy w dużych centrach handlowych wie, jaka to była gehenna. - Aby zaparkować samochód w Arkadii, musieliśmy odstać 40 minut, bo na podziemnym parkingu tworzyły się korki - mówi Alicja Sitarz (25 l.). Podobnie było w całym mieście. - Z Marek musiałem pojechać do King Cross na Gocławiu, bo nie było możliwości zostawienia auta na terenie centrum - mówi Andrzej Lewaszow (35 l.). Inny problem to olbrzymie kolejki. - Dwie godziny spędzone do kasy w supermarkecie to jest teraz w weekendy minimum - mówi pani Alicja.
Przeczytaj koniecznie: Wydasz więcej na święta! Ceny żywności i ozdób świątecznych wzrosły od zeszłego roku o 12 procent!
Prof. Janusz Czapiński (59 l.), psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że obecny weekend był wyjątkowy. - Część warszawiaków po prostu uzupełniała zapasy po wyjątkowo mroźnym tygodniu - mówi. - Być może tak wcześnie zaczęliśmy robić zakupy przed świętami, bo 20 lat pełnych sklepów nas tego nauczyło - twierdzi profesor.
Dodaje też, że nie wszyscy mają po prostu czas w tygodniu, aby odwiedzić sklep, bo pracują do późna i są po pracy zmęczeni. Pozostali, jak pan Dariusz Skierka (49 l.), są szczęściarzami. - Mogę robić zakupy w poniedziałek w południe i wtedy parking jest praktycznie pusty. Poza tym nie ma kolejek - mówi zadowolony. - Co roku w soboty i niedziele jest tak samo tłoczno, więc radzę znaleźć wolny czas w tygodniu.