Dochodziła godz. 2:40 w niedzielę, 9 maja. Strażnicy miejscy dostali zgłoszenie o zakłócaniu ciszy nocnej na Bielanach. Z informacji, jaką otrzymali, wynikało, że w samochodzie zaparkowanym przy ulicy Romaszewskiego ktoś urządził sobie dyskotekę i bardzo głośno słucha muzyki. Funkcjonariusze natychmiast pojechali na miejsce. W końcu 3 nad ranem to nie najlepsza pora na samochodową imprezę pod blokiem.
ZOBACZ TEŻ: Gigantyczna akcja służb w Warszawie. Ewakuacje w kilkudziesięciu miejscach. Znamy powód
Gdy strażnicy dojeżdżali na miejsce, ich uwagę zwróciło srebrne volvo, które gwałtownie ruszyło i skierowało się w stronę ulicy Magiera. Nagle podczas skręcania w prawo kierowca auta stracił nad nim panowanie i z impetem wjechał w zaparkowaną obok toyotę yaris.
To nie zatrzymało jednak mężczyzny. Postanowił kontynuować swoją nocną eskapadę. Wrzucił wsteczny bieg i jadąc tyłem, niespodziewanie uderzył w nadjeżdżający radiowóz. To definitywnie zakończyło jego podróż. Funkcjonariusze błyskawicznie uniemożliwili mu dalszą jazdę.
Okazało się, ze kierownicą volvo siedział 35-letni Ukrainiec. Sam przyznał, że pił alkohol. Patrol policji, który został wezwany na miejsce, szybko to potwierdził. Badanie alkomatem wykazało 1,6 promila alkoholu w wydychanym przez mężczyznę powietrzu.