W marketach budowlanych i ogrodniczych - tłumy kupujących! Przed Castoramą przy ulicy Głębockiej trudno było w piątek znaleźć miejsce do zaparkowania. - Klienci napływają od czwartku, po ogłoszeniu przez rząd, że będą zamknięte markety budowlane - potwierdza reporterowi „Super Expressu” pracownik Castoramy.
NIE PRZEGAP: Makabryczny pożar na Pradze-Północ. „Strażacy wynieśli zwęglone zwłoki”
Co ludzie kupowali?
Ludzie kupowali farby, deski, płytki, myjki ciśnieniowe, gips czy zaprawę. Nie brakowało też klientów, którzy dokonywali typowo wiosennych zakupów z myślą o spędzeniu świąt wielkanocnych na działce. Z półek znikały sadzonki, kwiaty doniczkowe, worki ziemi, donice, a nawet grabie i łopaty. - Jedną tuję można kupić za złotówkę! Wziąłem cały koszyk, dobrałem worek ziemi i planuję pojechać na działkę, gdzie będzie wielkie rodzinne sadzenie! - mówił wyraźnie zadowolony Arkadiusz Kasznia (47 l.). Jedyne, co go zirytowało, to kolejki do kasy.
Na parkingu przed Leroy Merlin w centrum M1 kierowcy po kilka minut krążyli samochodami i szukali miejsca, w którym mogliby zostawić auto. Liczbę aut można było odczuć po wejściu do sklepu. Mimo otwartych wszystkich kas klienci kłębili się z pełnymi koszykami. - Mam piękne roślinki po przecenie. Każda sadzonka była po złotówce! Planuję posadzić je na balkonie - stwierdziła Ludmiła Warzecha (70 l.), która postanowiła zaopatrzyć się przed tzw. „twardym lockdownem”. Warszawiacy w piątek w ostatniej chwili szturmowali też sklepy IKEA, salony fryzjerskie oraz salony urody!