Prokurator zarzucił Piotrowi Kaszubskiemu ukrycie kilkunastu milionów złotych oraz nieopłacenie kilku milionów złotych podatku dochodowego. Były milioner stawił się na posiedzeniu. W przeciwieństwie do minionych lat, po mieście porusza się teraz znacznie skromniej. Lata temu, można było go zobaczyć w żółtym lamborghini, jednak ze względu na to jak potoczyło się jego życie, na sprawę przyjechał seatem.
Minęło 8 lat od dramatycznych wydarzeniach w 2013 r., kiedy 21-letni biznesmen wzbogacił się na wybielającej paście do zębów. Wówczas okrzyknięto go oszustem i trzy lata przesiedział w więzieniu. Teraz prokurator zarzucił mu kolejne oszustwo. Tym razem podatkowe. Piotr nie ma wątpliwości, że sprawa będzie ciągnąć jeszcze przez wiele lat. Mężczyzna siedział na Białołęce, z najgorszymi przestępcami. Na spacerniaku spotykał członków gangu obcinaczy palców. - W areszcie złamano mi stopę i nos. Złamano moje zdrowie, marzenia i ufność. Powrót do życia i wspomnienia twarzy morderców z aresztu, którzy mnie bili, wracają, gdy czytam w mediach, że otrzymali kolejne dożywocie - mówi "Super Expressowi" Kaszubski.
- Profesorowie i adiunkci prawa karnego ze Szkół Wyższych Prawa, eksperci biura analiz sejmowych i wybitni adwokaci zgodnie powiedzieli, że prokurator rejonowy Tomasz Łopatka, który wysłał akt oskarżenia, nie ma pojęcia o literze prawa i popełnia wielki błąd - mówi "Super Expressowi" Piotr Kaszubski.
Póki co sąd nie zdecydował czy proces się rozpocznie. Decyzja ma zapaść wkrótce. - Uważam, że sąd powinien umorzyć sprawę. Istnieje negatywna przesłanka do prowadzenia śledztwa, ponieważ austriacki sąd nie wyraził zgody na dalsze ściganie Pana Piotra Kaszubskiego. Decyzja austriackiego sądu jest prawomocna i dotyczy wszystkich krajów Unii Europejskiej - przekonuje Rafał Rogalski, adwokat Piotra Kaszubskiego.
Polecany artykuł: