W popularnym „Kubusiu” przy Ordynackiej cena pierogów podskoczyła ostatnio z 16 zł na 20 zł. W „Familijnym”na Nowym Świecie z kolei kotlet schabowy z ziemniakami i surówką, który jeszcze niedawno kosztował 16 zł, teraz podrożał do 18 zł. - Zdrożało mięso, warzywa, nie wspominając nawet o maśle! Wszystko poszło w górę, przez co my także będziemy musieli podnieść ceny. Według naszych obliczeń za sam prąd wyjdzie z tysiąc złotych więcej - mówi nam kierowniczka baru mlecznego w Śródmieściu. W Warszawie drożeje absolutnie wszystko.
Niestety, liczba klientów także odstaje od okresu sprzed pandemii. Więc więcej zarobić się nie da. - Jest godz. 15.00, środek tygodnia, a lokal świeci pustkami. Do naszego baru zawsze przychodziły osoby ceniące sobie domową kuchnię, teraz każdy je w domu - zwraca uwagę Arkadiusz Włodarczyk z baru „U Marka”.
Polecany artykuł:
Na początku roku Adrian Zandberg, lider partii Razem, złożył interpelację do ministra finansów "w sprawie dramatycznej sytuacji barów mlecznych". Wstąpił wtedy do baru w Śródmieściu na ryż z jabłkami, który w jednym barze kosztuje 6 zł, w innym już 6,50 zł, w kolejnym 7 zł. - Jeśli rzad czegoś szybko nie zrobi, to bary mleczne upadną! - grzmiał znad miski ryżu. Dostał odpowiedź: „Ministerstwo Finansów zaobserwowało pogarszającą się sytuację przedsiębiorców prowadzących usługi gastronomiczne w formule barów mlecznych (…) i podjęło prace nad zmianą przepisów w sprawie dotacji do posiłków” - poinformował podsekretarz Piotr Patkowski z MF.
Polecany artykuł: