- Prezydent jest przekonany, że ofiary katastrofy smoleńskiej powinny być uczczone stosownym monumentem – podkreśla w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Tomasz Nałęcz i dodaje, że problemem w tym momencie wydaje się raczej miejsce gdzie taki monument może stanąć.
Patrz też: Pielgrzymki do krzyża przed Pałacem: Obrońcy chcą "zwiększyć presję"
- (Bronisław Komorowski – red.) nie wyobraża sobie takiego monumentu przed Pałacem Prezydenckim, jednak nie dlatego, żeby on mu przeszkadzał (...) konserwator zabytków nie zgadza się na nowy pomnik w tej przestrzeni – tłumaczy Nałęcz.
Plac Piłsudskiego przekona „obrońców”?
Gdzie zatem może stanąć pomnik, który może zakończyć awanturę o krzyż? - Pojawiają się różne pomysły. Ja początkowo myślałem, że monument mógłby stanąć w okolicach Sejmu (...) Potem do innego miejsca przekonał mnie jednak Lech Królikowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Jego zdaniem najwłaściwszym miejscem jest przestrzeń na tyłach ogrodu Ministerstwa Kultury. To jest jeszcze przestrzeń szeroko pojętego placu Piłsudskiego. Można by ją nazwać placem Pamięci. – mówi Tomasz Nałęcz w rozmowie z Gazetą Wyborczą”.
Doradca prezydenta zaznacza jednak, że załagodzenie konfliktu z krzyżem i pomnikiem w tle wymaga rozważenie jeszcze jednej kwestii – finansowania monumentu. Przeciwnicy budowania pomnika podnosili już argument, że władze Warszawy zapłaciły już za jeden monument na Powązkach.
Przeczytaj koniecznie: Obrońcy krzyża: Zimę przetrwamy, krzyż przed Pałacem musi zostać
- Monument powinien zostać wzniesiony ze społecznych składek. I jestem pewien, że listę ofiarodawców będzie otwierać prezydent Komorowski – twierdzi Tomasz Nałęcz.