Niedawno pisaliśmy na łamach „Super Expressu” o proboszczu z Zielonki, który mając za nic zakazy, zorganizował najpierw drogę krzyżową z udziałem tłumu wiernych, później uroczystości w kościele na kilkadziesiąt osób. Na razie nie poniósł żadnych konsekwencji prócz reprymendy biskupa.
Jak się okazuje duchowny z Zielonki nie był jedynym niepokornym w kurii warszawski-praskiej. Proboszcz parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Mińsku Mazowieckim też odprawił dwa tłumne nabożeństwa. - W Wielki Czwartek w kościele na mszy było ok. 50 osób, dzień później już jakieś dwa razy więcej – poinformowała nas mieszkanka Mińska.
Koronawirus: Zmiany w kościołach. Ile osób może być w Świątyni Opatrzności Bożej? [SZCZEGÓŁY]
„Jest mi strasznie przykro, że w mojej parafii łamane jest prawo. Można się z nim nie zgadzać, ale nie wolno go łamać. I to proboszcz powinien stać na straży prawa” - napisała też w mediach społecznościowych pani Katarzyna. - Mieliśmy dwie interwencje w tym kościele. 10 i 12 kwietnia. Otrzymaliśmy w tych dniach zgłoszenia, że na mszy znajduje się większa niż powinna liczba osób. Policjanci to potwierdzili na miejscu. Pouczyli proboszcza, żeby zastosował się do ograniczeń i do obowiązujących przepisów. Druga interwencja, z 12 kwietnia, wyglądała trochę inaczej. Wtedy nabożeństwo odbywało się na placu przed kościołem, a policjanci wytłumaczyli księdzu, że obostrzenia dotyczą również terenu poza budynkiem kościoła. I tam również może znajdować tylko do pięciu osób – mówi st. asp. Marcin Zagórski z mińskiej komendy. Skończyło się więc tylko na pouczeniu. Kościelnym zwierzchnikom też już się nie chce liczyć wiernych na mszach. - Jeśli zostało przekroczone prawo, o karach decydują policja, sanepid i sądy – stwierdza rzecznik kurii warszawsko-praskiej Jakub Troszyński.
Księża z Gocławia nagrali niesamowity FILM. Musicie TO ZOBACZYĆ! [WIDEO]
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.