Bromierzyk to niewielka wioska położona na styku gmin Brochów w powiecie sochaczewskim i Kampinos w powiecie warszawskim zachodnim. Po utworzeniu Kampinoskiego Parku Narodowego wioska ta, podobnie jak wiele innych puszczańskich wsi, została wysiedlona, a ziemie wykupione przez KPN. Jan Szymański był mieszkańcem Bromierzyka od 1936 do 1976 roku. Mężczyzna postanowił podzielić się nieprawdopodobnymi opowieściami o tym miejscu z Januszem Szostakiem. Ten całą historię zamieścił w swojej książce "Widziadła".
Według wielu osób Bromierzyk jest miejscem, w którym dzieją się rzeczy powstrzymujące ich przed samotnymi wyprawami. Nie brakuje też takich, którzy twierdzą, że duchy dawnych mieszkańców błąkają się w opuszczonych puszczańskich wioskach.
- Kiedyś w nocy zapuściłem się rowerem do Bromierzyka. To jest opuszczona wieś, a miałem wrażenie, jakby było tam pełno ludzi. Słyszałem ich głosy, kroki. Tak, jakby wieś żyła - wspomina Łukasz z pobliskiego Leszna.
Polecany artykuł:
Również Wiesława Szymańska z Plecewic uważa, że w Bromierzyku straszy. Opowiedziała o tym Jakubowi Brzezińskiemu. - To jest przerażające miejsce, tam zawsze coś straszyło. W tym miejscu jest coś takiego, że ludzie stawali się jakby opętani. Byli tacy, którzy mieszkali daleko w innych wsiach, ale jak ktoś miał się powiesić, to szedł właśnie tam. Do Bromierzyka. Ludzie z okolicznych wsi w końcu zaczęli się bać tam przychodzić. Nie bez powodu tak się dzieje - wyjaśniła kobieta.
Zdaniem pani Wiesławy w Bromierzyku straszą duchy żołnierzy i cywilów zamordowanych przez Sowietów podczas II wojny światowej, a idąc tam nocą, można usłyszeć rozmowy, mimo iż we wsi nikt nie mieszka. Z kolei według relacji innych świadków Bromierzyk jest nawiedzony przez ducha dziewczyny, która przed laty została tam zamordowana.
Krążą pogłoski, że nie tylko w Bromierzyku straszy. Podobno każda opuszczona niegdyś wieś w okolicy jest nawiedzona! Wśród nich jest Karolinów - od lat całkowicie wymarła wieś nieopodal Bromierzyka. "Dziś nie ma tam nawet śladu domów. Pozostał jedynie ewangelicki cmentarz, obok którego znajduje się symboliczny grób zamordowanego w 2002 roku mężczyzny. Na skraju dawnej wsi stoi stary krzyż. To miejsce otoczone jest tajemniczą aurą" - pisze o niej Janusz Szostak.
Pogłoski potwierdza dawny mieszkaniec wioski. "Moja babcia opowiadała, jak wracała z Izabelina do Bromierzyka i jakieś monstrum szło za nią. To monstrum przypominało zdaje się krowę, tak tłumaczyła, tym bardziej że inni o tej krowie też mówili" - napisał Leszek Paduch, dawny mieszkaniec Karolinowa, w swojej książce "Czterdzieści cztery – oto jestem".
Nieprawdopodobną historię opowiedziała również Jakubowi Brzezińskiemu jedna z mieszkanek Wilcz Tułowskich w gminie Brochów.
- Dawno temu jechałam przez Bromierzyk z mężem na motocyklu. Między kapliczką a dębem świętej Teresy zauważyliśmy, jak biegnie za nami koń. Oczywiście mógł wybiec komuś z podwórka, ale mimo wszystko uciekaliśmy przed nim. Mocno złapałam męża ze strachu, ale nie udawało nam się przed nim uciec. (...) Uciekaliśmy, jednak w pewnym momencie motor zgasł i nie było możliwości, żeby jechać dalej. Koń zbliżył się do nas i przednie kopyta wyciągnął do góry. Jakby chciał nas zaatakować. Zdążyłam się tylko schylić i nie było konia. Nie było też słychać jego galopu. Uciekliśmy stamtąd i myśleliśmy, że to przywidzenia, że koń mógł gdzieś pobiec - powiedziała.
- Dzieją się tu dziwne rzeczy, ale one nie wszystkim się przytrafiają, nie wszystkim objawiają. Musi być ku temu ważny powód - zastrzegł w rozmowie z Szostakiem Jan Szymański.
Polecany artykuł:
Więcej nieprawdopodobnych opowieści o duchach oraz innych historii znajdziesz w książce Wydawnictwa Harde "Widziadła", autorstwa Janusza Szostaka. Książka do kupienia tutaj.